Popularność w sieci zdobywają zdjęcia i nagrania z absurdalnego wypadku, do którego doszło w Stanach Zjednoczonych. Właściciel dopiero co odebranego BMW M5 skasował nowy nabytek w kilka minut po odebraniu kluczyków.
Do tej szalonej historii doszło w minionym tygodniu w Baltimore (stan Maryland). Mężczyzna, który odebrał u lokalnego dealera upragnione M5 zdołał przejechać ledwie 7 mil (11 kilometrów). Pierwszy i ostatni wypad zakończył na słupie przy U.S. Route 40.
Nie są znane szczegóły całego zajścia. Autor zdjęć i filmu, Shahzaib Malik twierdzi, że wypadek spowodował kierowca crossovera. Miał się otrzeć o BMW, w wyniku czego kierowca rzekomo stracił kontrolę nad autem i uderzył w słup. To jednak zeznanie znajomego z rozbitego M5.
Niektórzy nie kupują tej historii, zwracając uwagę na fakt, że widoczny na filmie niżej crossover ma względnie małe uszkodzenia. Tymczasem naszpikowane inteligentnymi systemami BMW M5 na topowych oponach Michelin Pilot Sport 4S bezwładnie poleciało na słup?
Nie ulega wątpliwości, że kierowca musiał nieźle przegiąć z prędkością. Przód auta jest tak zdewastowany, że nie ulega wątpliwości iż nabywca mógł sprawdzać możliwości silnika, przekraczając przy tym sporo dozwoloną prędkość. Gdyby trzymał się w limitach, zapewne zdołałby zareagować tak, aby uniknąć kasacji pojazdu.
Dodatkowo przed mocniejszym wciśnięciem gazu w takim aucie, dobrze by było przejść kilka szkoleń. 4,4-litrowe V8 o mocy 600 KM i maksymalnym momencie obrotowym 750 Nm to nie jest pakiet dla nowicjuszy. Pojazd, który od 0 do 100 km/godz. przyspiesza w 3,4 sekundy i maksymalnie osiąga aż 304 km/godz. wymaga respektu i rozwagi, których tu ewidentnie zabrakło.