Kiedy samochody elektryczne wyprą auta z silnikami Diesla? Gdy ich technologia sprawi, że będą obiektywnie atrakcyjniejszym wyborem. Ten moment wydaje się coraz bliższy, po tym jak chiński producent Nio zaprezentował sedana ET7. Ten elektryk ma być w stanie przejechać ponad 1000 km, a zapas energii uzupełnić w mniej niż 5 minut.
Marka Nio może wam niewiele mówić. Do 2019 r. był to jednak rekordzista Północnej Pętli Nurburgringu (z modelem EP9) wśród aut elektrycznych (wynik pobił dopiero Volkswagen ID. R). Kibice Formuły E (są tacy?) być może kojarzą ten brand z nazwy najgorszego zespołu minionego sezonu. Nie ma jednak co lekceważyć chińskiego producenta, bowiem za chwilę może być liderem branży. O ile wyjdzie zza żelaznej kurtyny Państwa Środka i pozwoli zweryfikować zapowiedzi.
Technologia, która wyprze diesla
Nio ET7 z mocą 653 KM ma być rywalem Tesli Model S. Być może trzeba by było uznać to za myślenie życzeniowe, gdyby nie fakt, że Chińczycy zapowiedzieli przełomową technologię. Już w 2022 r. mają dysponować baterię o stałym elektrolicie. To dosłownie elektryzująca wiadomość, zwłaszcza że najabardziej innowacyjne startupy i największe koncerny celują w połowę dekady. Pojawienie się akumulatorów solid-state tak szybko, mogłoby w teorii zmieść konkurencję. Nie tylko elektromobliną.
Baterie ze stałym elektrolitem mogą być lekarstwem na krytyków aut na prąd. Wysoka gęstość energii (a zatem i ogromny zasięg), szybkie ładowanie, brak ryzyka wybuchu są tym, co można ostatecznie dobić żywot silników Diesla. Co jeśli elektrykiem dałoby się na jednym ładowaniu przejechać ponad 1000 km, uzupełnić energię w niespełna 5 minut, a przy tym być zeroemisyjnym? W takie sytuacji jednostki wysokoprężne straciłyby fundamentalne argumenty na uniknięcie egzekucji z motoryzacji.
Ładowanie albo pit-stop
Czy Nio faktycznie to oferuje? Na razie obiecuje. Baterie o stałym elektrolicie mają mieć pojemność 150 kWh. Gęstość energii ma wynieść nawet 360 Wh/kg, co ma umożliwić podróżowanie na dystansie nawet 1000 km według NEDC. Realnie tej bariery zapewne nie da się przekroczyć, ale i tak może być to rekordowy zasięg na jednym ładowaniu. Zabrakło jednak konkretów dotyczących czasu ładowania. Zapewniono jednak o długiej żywotności baterii oraz wydajnym ładowaniu.
Jednak poznaliśmy teoretyczny czas uzupełnienia całej energii, dzięki prezentacji nowej generacji stacji wymiany baterii. Power Swap Station 2.0 to punkt, w którym automatycznie dokonywana jest wymiana akumulatora. Z zapowiedzi możliwości wymiany 312 baterii na dobę, można obliczyć, że taka usługa trwa tylko nieco ponad 4,5 minuty. Do końca tego roku ma powstać w Chinach sieć aż 500 takich stacji.
Czcze przechwałki?
Tutaj dochodzimy do najistotniejszej sprawy. Czy kiedykolwiek Nio ET7 wyjedzie poza Chiny? Na razie nie zapowiedziano międzynarodowych planów sprzedaży. Z taką technologią pojazd w teorii mógłby być skazany na sukces. Jednak jak to w przypadku tego kraju bywa, coś mogło zostać podkoloryzowane. Niewykluczone także, że skradzione, bowiem chińskie przedsiębiorstwa znane są ze zdolności do kopiowania.
Dość powiedzieć, że ni stąd ni z owąd Nio będzie mieć tryby jazdy autonomicznej w miesięcznym abonamencie (jak Tesla). Pochwalono się także, że komputer z chipami Nvidia Orin będzie mieć 7-krotnie wyższą moc obliczeniową niż serce Full Self Driving Tesli. Brak międzynarodowej kampanii samochodu może sprawić, że ludzie zaczną gadać i zadawać pytania. Jaka by nie była prawda, należy się przygotować na to, że Chiny w dobie elektryfikacji branży motoryzacyjnej będą coraz silniejszym graczem.