Niemiecki tuner Wheelsandmore zachęca właścicieli Audi RS6 Avant do skorzystania ze swoich najnowszych kitów poprawiających wydajność. W najbogatszej opcji kombi może być mocniejsze od 1001-konnego Bugatti Veyrona 16.4!
To nie jest tak, że najnowsze Audi RS6 Avant (C8/Typ 5G) ma jakieś wyjątkowe niedostatki mocy. Fabrycznie 4-litrowy silnik V8 twin-turbo wytwarza 600 KM mocy oraz 800 Nm maksymalnego momentu obrotowego. To bardzo słuszne liczby dla miękkiej hybrydy, która jest w stanie odzyskać energię zapewniającą dodatkowe 16 KM mocy.
Veyron w lusterku wstecznym?
Wheelsandmore oferuje 5 różnych pakietów tuningowych. Największą uwagę przyciąga oczywiście ten najbardziej ekstremalny. Stage 5 zapewnia, że kombi w quattro napędza się mocą 1010 KM z maksymalnym momentem obrotowym 1250 Nm. Ciekawe jak wyglądałby pojedynek z Bugatti Veyronem 16.4, który jest o 9 KM słabszy, ale ponad 250 kg lżejszy.
Koszt takiego zestawu to 41 932 euro (ok. 193 420 zł). W Polsce ceny za standardowe RS6 Avant C8 zaczynają się od 590 000 złotych. Jednak już fabryczny konfigurator umożliwia przekroczenie bariery miliona złotych. Z bogatym wyposażeniem propozycja Wheelsandmore jest zatem niewielkim dodatkiem, który warto rozważyć.
Koszmar ekologów
Jak udało się wykrzesać tak niesamowite osiągi? Przede wszystkim zrezygnowano ze wszystkich podzespołów dławiących moc typu katalizator, filtr cząstek stałych czy tłumiki. Wydech przelotowy to nie jest modyfikacja, którą zyska się sympatię ekologów. Jednak bez tego nie przekroczyłoby się bariery 1000 KM.
Innymi zabiegami zwiększono także emisję i spalanie. Pod maskę trafiają bowiem większe i wzmocnione turbosprężarki. Modyfikacji ulegają też kolektory wydechowe, dochodzi nowy kanał powietrza i wydajniejsza obudowa filtra. Dochodzi do tego oczywiście aktualizacja oprogramowania, która raczej nie wpływa na dłuższą żywotność jednostki napędowej.
Czy warto?
Na to pytanie każdy odpowie inaczej. Dla wielu osób tuning 600-konnego kombi już jest absurdalny. Pamiętajmy, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zresztą wiele modyfikacji w samochodach nie robimy dla odczucia wydajności, a po prostu dla prestiżu. Kto bogatemu zabroni?