40-tonowe ciężarówki jeżdżące po całej Europie często funkcjonują z silnikami Diesla. Jednak ta konstrukcja jednostki napędowej jest na cenzurowanym polityki klimatycznej wielu krajów. W Niemczech wybudowano już nawet specjalną infrastrukturę do przejścia na tiry elektryczne.

Dalekie zasięgi nie tylko z silnikami Diesla

Nie ulega wątpliwości, że elektryfikacja transportu ciężkiego jest wymagająca, bowiem kluczowym elementem jest czas przejazdu trasy. Długie ładowanie mocno krzyżuje te plany, dlatego poszukiwane są alternatywne rozwiązania niż zasilanie prądem z baterii. Opcją na czysty transport ciężarowy jest wykorzystanie pantografu i sieci trakcyjnej jak w trolejbusach.

Na niemieckiej autostradzie A5 w Hesji wybudowano testowy odcinek e-autostrady o długości 5 kilometrów. Po obu stronach drogi znajdują się sieci trakcyjne, na których hybrydowe ciężarówki Scania R 450 będą korzystać wyłącznie z energii elektrycznej. Do zbierania i weryfikowania danych zaangażowano pięciu przewoźników: Schanz, Meyer Logistics, Contargo, Merck i Knauf.

Czy tak będzie wyglądać nowoczesny transport?

Czy inwestycja w okolicach Frankfurtu nad Menem to przyszłość tirów? Na takie przewidywania jest zdecydowanie za wcześnie. Podobne testowe odcinki powstały już w 2016 r. w Szwecji (wideo poniżej) i od tamtej pory nie ma rewolucji. Dlaczego? Jak zwykle chodzi trochę o pieniądze, bowiem kilometr takiej trasy to koszt 2 mln euro (ok. 8,83 mln zł). Dochodzą do tego koszty utrzymania i fakt, że gęsta sieć trakcyjna nie wygląda zbyt atrakcyjnie.

Poza tym należy pamiętać, że rozwój technologii baterii do samochodów elektrycznych jest niezwykle dynamiczny. Gdy uda się skomercjalizować akumulatory półprzewodnikowe, kwestią czasu będzie wydłużenie zasięgu i optymalizacja transportu e-tirami. Czy w obliczu tego taka sieć ma sens? Do celów naukowych na pewno, bowiem każda wnioski i wyniki badań potrafią przybliżyć nas do wynalezienia kolejnych innowacji.