Jak wiadomo, w życiu możemy być wspaniałymi kierowcami, jeżdżącymi zawsze przepisowo, ale nigdy nie mamy gwarancji, że dotrzemy do celu. Wypadek może spowodować ktoś inny, dlatego bezwypadkowa jazda to zawsze mieszanka umiejętności, inteligencji oraz odrobiny szczęścia. Tego ostatniego pewien motocyklista miał aż nadto.
Red light runner
Do zdarzenia doszło w sobotę, 3 października 2020 r. w amerykańskiej Filadelfii (Pensylwania). Podróżujący Knights Road mieli zielone światło i ruszyli na skrzyżowanie z Fairdale Road. Jednak nagle jeden z kierowców, który miał czerwone światło zaczął wjeżdżać na skrzyżowanie. Przerażające obrazki nagrał wideorejestratorem świadek, którego materiał zobaczycie poniżej.
Wydawało się, że dojdzie do tragedii. Biały Chevrolet Silverado nieuchronnie zbliżał się do staranowania rozpędzonego motocyklisty. W ostatnim momencie kierowca pickupa odrobinę przyhamował, a użytkownik jednośladu nieznacznie skorygował linię jazdy. Jak się okazało to uchroniło motocyklistę przed – być może – śmiertelnym wypadkiem. Jednoślad minął Silverado na milimetry. Nieprawdopodobny fart!
Motocyklista też się nie popisał
Po całym zdarzeniu motocyklista zawrócił i zaczął gonić pickupa, aby wyjaśnić zajście. Jednak największy szczęściarz w tej historii też nie jest w tej sytuacji świętoszkiem, bowiem podróżował bez kasku! W takich okolicznościach mocno narażał się na śmierć. Być może był to dla niego znak od losu, aby bardziej zwracać uwagę na wyposażenie bezpieczeństwa. Lepiej późno niż wcale.