Czy silniki Diesla czeka w najbliższych latach spektakularny upadek? To sugeruje ciągła nagonka ekoaktywistów i zapowiedzi kolejnych producentów o końcu produkcji tych jednostek. Kolejni politycy zapowiadają też prawny zakaz Diesla, ale czy nie są to puste słowa? Fakty są jednak takie, że jeden z wielkich producentów widzi, iż nie ma pola do ich wycofania.
Nowa funkcja w mapach od Apple, będą ostrzegać o wypadkach i patrolach
Klientów nie zabraknie
Tym producentem jest Ford, który niedawno zapowiedział, że do 2030 r. będzie sprzedawać tylko samochody elektryczne. Wielu osobom wydawało się, że będzie to oznaczać stopniowe wygaszanie aut spalinowych, zwłaszcza tych z silnikami Diesla. Tymczasem Ford zapowiedział, że od 2023 r. będzie produkować nową generację jednostek wysokoprężnych. Marka spod znaku błękitnego owalu widzi na nie ogromne zapotrzebowanie.
Ta wiadomość ucieszyła zwłaszcza załogę brytyjskiej fabryki w Dagenham na wschód od Londynu. Nie będzie tam żadnych zwolnień, bowiem trzeba będzie zakasać rękawy i produkować silniki Diesla do aut dostawczych. Zwłaszcza, że produkcja następnej generacji popularnego Forda Transit Custom w Turcji zostanie zwiększona do 405 tys. sztuk rocznie. Amerykański producent na rozchwytywane vany w dieslu przeznaczy dodatkowe 1,4 mld euro.
Czy da się zastąpić Diesla?
Zapewnienie dalszej produkcji silników Diesla może zaskakiwać zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, gdzie już na koniec dekady sprzezdaż aut z tymi jednostkami będzie zakazana. Faktem jest jednak to, że wiele osób nie wierzy w to, że da się zrezygnować ze sprawdzonych dostawczaków napędzanych olejem napędowym. Istnieje jednak ryzyko, że nie będzie wyboru, bowiem politycy wkrótce mogą rozszerzyć strefy z zakazem wjazdu dla Diesla. Firmy transportowe będą raczej musiały przesiąść się na benzynowe hybrydy lub pełne elektryki. Ford najwyraźniej jednak wie, że klientów na diesle wcale nie zabraknie.