Wiele osób sądzi, że samochody ze sprawdzonymi silnikami Diesla i benzynowymi jeszcze długo nie zostaną wyparte przez elektryki. Jednak najnowsze badania wskazują, że nim nastąpi połowa dekady, lobby ekoaktywistów będzie miało bardzo silny argument dla zakazu jednostek spalinowych. Dotyczy to zwłaszcza Europy.
Zakaz Diesla to kwestia krótkiego czasu?
Taki scenariusz przewiduje renomowany, szwajcarski bank inwestycyjny UBS. Przeprowadzone przez nich badanie zakłada, że już w 2022 r. koszt produkcji samochodu elektrycznego będzie wyższy niż spalinowego o zaledwie 1900 dolarów (ok. 7365 zł). Ma to wynikać z kosztów baterii, stanowiących nawet 25 proc. ceny EV. Zdaniem banku UBS, za 2 lata koszt kilowatogodziny w akumulatorach ma spaść poniżej 100 dolarów (ok. 385 zł).
Z kolei do 2024 r. różnice w kosztach produkcji całkowicie zanikną, co nie tak dawno sugerował też koncern General Motors. Dzięki temu sceptycy samochodów elektrycznych stracą argument, że auta na prąd są zbyt drogie względem wydajności w porównaniu do spalinówki. To wszystko ma sprawić, że udział w rynku samochodów elektrycznych osiągnie 17 proc. światowej sprzedaży do 2025 r. Natomiast w 2030 r. będzie to już 40 proc.
Samochód spalinowy straci sens w połowie dekady
Jednak te proporcje mogą być jeszcze korzystniejsze dla elektryków w Europie, w której wiele krajów obrało agresywny kurs na ochronę klimatu. Norwegia już w 2025 r. chce zakazać sprzedaży nowych samochodów z silnikami Diesla i benzynowymi, wliczając w to hybrydy. Ambitne plany porzucenia spalinówek ma także Wielka Brytania (2030 r.), ale redukcja cen aut elektrycznych może tylko przyspieszyć te procesy. Także kraje Unii Europejskiej mogą w obliczu tego zrewidować swoją politykę.
– Nie ma zbyt wielu powodów, aby kupić samochód spalinowy po 2025 r. – powiedział analityk UBS, Tim Bush. Warto przypomnieć, że w połowie dekady premiery mają mieć już także baterie półprzewodnikowe. Te akumulatory mają charakteryzować się dużo większą żywotnością, gęstością energii oraz bezpieczeństwem. To także przyczyni się do zredukowania baterii litowo-jonowych, które będą energetyczną drugą ligą. Spadek cen baterii półprzewodnikowych to jednak temat zapewne dopiero na kolejną dekadę.
Czy jest jakiś ratunek dla Diesla i benzyny?
Perspektywa najbliższych kilku lat może stać pod znakiem rewolucji na rynku energii. Motywacja w postaci dbałości o klimat ma zdaniem UBS doprowadzić do boomu na panele fotowoltaiczne. Rynek energii zostanie zdecentralizowany, bowiem mamy jej nie kupować od zewnętrznych dostawców, a magazynować oraz inteligentnie wykorzystywać z własnych zasobów.
W takim świecie teoretycznie nie widać miejsca na silniki spalinowe, które będą symbolizować zatruowanie powietrza. Cała nadzieja dla nich jest w rozwoju technologii paliw syntetycznych. To one są dziś na tapecie wielu laboratoriów, bowiem ich spalanie nie będzie związane z emisją spalin i szkodliwych związków. Wiele wskazuje na to, że paliwa kopalne czeka poważna zagłada.