Agencja Bloomberg dotarła do wewnętrznej korespondencji Tesli, z której dowiedziała się iż w szeregach firmy Elona Muska działał rosyjski haker. Mężczyzna miał sabotować firmę, wprowadzając m.in. wirusy do komputerów w fabryce w Fremont (Nevada). Rosjanin został aresztowany.
Jak haker dał się złapać?
Haker nie docenił swojego pracodawcy, bowiem w strukturze Tesli działa specjalny zespół IT oraz InfoSec, którego zadaniem jest walka z cyberprzestępcami. Na trop szkodliwej działalności Rosjanina, Tesla wpadła już 2 tygodnie temu. W tym czasie zgromadzono już niezbite dowody, które były nie do podważenia.
Sprawca ataku hakerskiego sabotował część fabryki i próbował instalować oprogramowanie ransomware (blokujące komputery i służące do wyłudzania okupu – przyp. red.). Próbował zatrzeć ślady i obwinić o wszystko swojego współpracownika, ale władze Tesli były do tej rozmowy przygotowane. W końcu obywatel Rosji dobrowolnie przyznał się i został wywalony z roboty.
Cyberprzestępczość w motoryzacji
Teraz mężczyźnie może grozić nawet więzienie, bowiem celowe osłabianie produkcji jest przestępstwem. Mówi się nawet, że niektóre wpadki amerykańskiego producenta to efekt sabotożu wewnętrznego. Elon Musk nie skomentował najnowszych doniesień, ale wcześniej potwierdził, że we wrześniu fabryka w Nevadzie udaremniła próbę cyberataku rosyjskiego hakera.
Cyberprzestępcy sparaliżują przemysł motoryzacyjny? FBI przestrzega przed zmasowanym atakiem hakerów