W ostatnim czasie głośno jest o prezesach polskich koncernów naftowych. Gdy media codziennie prześwietlają zasoby Daniela Obajtka (prezes PKN Orlen), na dalszy plan spadła sprawa byłego już szefa Grupy Lotos. Chodzi o Pawła Olechnowicza, któremu zasądzono duże odszkodowanie od Skarbu Państwa.
O co chodzi w tej sprawie?
Sprawa byłego sternika Lotosu dotyczy umowy zawartej 10 lat temu na świadczenie usług doradczych. Zdaniem prokuratury ta umowa z jedną z zewnętrznych firm była fikcją i służyła jedynie wyprowadzeniu pieniędzy ze spółki. Chodzi nawet o 246 tys. złotych, ale do tych zarzutów Paweł Olechnowicz się nie przyznaje.
KIEROWCO! KUP LETNIE OPONY I ODBIERZ BON NA 120 PLN
Rozstrzygnięcie winy jest tutaj jeszcze przed nami, bowiem na razie polski wymiar sprawiedliwości zajął się sprawą zatrzymania byłego prezesa. Pod koniec stycznia 2019 r. Centralne Biuro Antykorupcyjna zatrzymało Pawła Olechnowicza na 48 godzin, co jego mecenas Janusz Kaczmarek uznał za bezzasadne. W czerwcu 2019 r. sąd w Gdańsku stwierdził, że faktycznie nie było podstaw do aresztowania, po czym były prezes zażądał 100 tys. zł odszkodowania.
Odszkodowanie tak, ale nie aż tyle
W miniony piątek Sąd Okręgowy w Gdańsku przychylił się do argumentacji obrońcy Olechnowicza. Sędzia Andrzej Haliński stwierdził, że o ile zatrzymania prezesa było „legalne i prawidłowe”, to jednak „niewątpliwie niesłuszne”. Sąd stwierdził też, że 100 tys. zł zadośćuczynienia to przesada i zasądził wypłatę 45 tys. zł odszkodowania. Wyrok ws. nieuzasadnionego zastosowania środka zapobiegawczego nie jest prawomocny.