Za nami I kwartał 2021 r., w którym odnotowano 10 proc. wzrost sprzedaży samochodów osobowych względem ubiegłego roku. Nie jest to jednak jedynie efekt obycia z pandemią koronawirusa. Niestety samochody będą tylko drożeć, a za małe miejskie pojazdy przyjdzie nam zapłacić nawet 2 razy więcej. Odpowiedzialna jest za to Unia Europejska.
Pandemia już nie taka straszna
W pierwszych czterech miesiącach nowej dekady w Polsce zarejestrowano 117 tys. nowych aut osobowych. Dobry ruch panuje także na rynku aut używanych. Po części widać, że to, co w zeszłym roku było największą bolączką sektora, teraz jest atutem. Lepsze przygotowanie do fali zachorowań na COVID-19 sprawiło, że wszyscy nauczyli lepiej się żyć w takiej rzeczywistości. Dodatkowo masowe przejścia na pracę zdalną oraz programy pomocowe obniżyły koszty i w kieszeniach Polaków zostało więcej pieniędzy.
Nie jest to oczywiście reguła, ale zauważalnie sporo osób nie straciło na pandemii. Teraz widać to na rynku samochodowym, gdzie liczby sprzedanych egzemplarzy wracają na dobre tory, choć to jeszcze nie to, co było w 2019 r. Liczba nowych rejestracji to efekt nie tylko wyborów klientów indywidualnych, ale i firmowych. Widmo zakazu przemieszczania się jest już mało realne, dlatego przedsiębiorcy kompletują floty. Zwłaszcza w obliczu tego, że za chwilę drożej zapłacimy w zasadzie za to samo.
Unia Europejska ratuje klimat
Winę za takie prognozy ponosi Unia Europejska i jej podejście do kwestii przeciwdziałania zmianom klimatu. W toku przygotowań jest zaostrzenie norm emisji CO2, a także norma Euro 7, która ma stanowić topór dla aut spalinowych. Koszty dostosowania silników Diesla i benzynowych będą tak duże, że nierzadko producenci zaczną z nich rezygnować. Nie tak dawno prezes Renault, Luca de Meo przestrzegł, że obecnie proponowane przepisy doprowadzą do podwojenia cen za małe auta miejskie.
Norma Euro 7 prawdopodobnie zostanie wprowadzona ok. 2025 r., ale czynniki wpływające na podwyżki możliwe są szybciej. Unia Europejska na bieżąca analizuje badania nad wpływem emisji CO2 na klimat i bardzo realne jest przyspieszenie niektórych celów redukcji zatruwania atmosfery. Wystarczy, że obniży się poprzeczkę średniej emisji sprzedanych aut przez danego producenta. Już dziś jest ona na bardzo niskim poziomie (95 g/km CO2), a każdy nadmiarowy gram oznacza potężne kary finansowe. Te oczywiście ostatecznie zostają pokryte przez klientów, którzy muszą przygotować się na droższe samochody.