Komisja Europejska zaprezentowała w Brukseli nowe propozycje dotyczące zmian „Zielonego Ładu”. Przyjęty pakiet „Fit for 55” zakłada szereg zmian legislacyjnych, które doprowadzą do dużo większej redukcji emisji CO2 niż wcześniej planowano. Ustalono także graniczną datę, po której nie będzie można sprzedawać samochodów na Diesel lub benzynę. Ta ostatnia propozycja spotkała się ostatnio z ostrym sprzeciwem Francji i Niemiec.
Na razie Komisja Europejska pozostała głucha na argumenty czołowych gospodarek Unii. W kontrze zauważono, że radykalne zmiany są konieczne, ponieważ emisje z transportu drogowego nie maleją, a wręcz rosną. Nie spełniły się za to najbardziej surowe prognozy, dotyczące redukcji emisji CO2 przez samochody do 2030 r. Bloomberg donosił, że może to być nawet 65 proc. względem dzisiejszych poziomów, ale będzie to „tylko” 55 proc.
🌍 Przyjęliśmy dziś pakiet wniosków, które pomogą nam:
🟢 Zredukować emisje gazów cieplarnianych w UE o co najmniej 55% do 2030 r.
🟢 Sprawić, że do 2050 r. Europa stanie się pierwszym na świecie kontynentem neutralnym dla klimatu.Zapoznaj się z wnioskami. ⤵️#EUGreenDeal
— Komisja Europejska (@EUinPL) July 14, 2021
Diesel nie dotrwa do oficjalnego zakazu
Wbrew pozorom to i tak sporo, bo będzie to wymagało układów hybrydowych. Ponieważ Diesel jest dużo mniej popularnym rozwiązaniem w hybrydach, jego żywot może skończyć się już w ciągu kilku lat. Zwłaszcza że czołowi producenci zapowiedzieli zaniechanie prac rozwojowych nad jednostkami wysokoprężnymi. Te nie mają dużego sensu także z tego powodu, że dzisiejsze propozycja zakłada redukcję emisję CO2 w transporcie o 100 proc. od 1 stycznia 2035 r. Żaden Diesel nie ma raczej szans dotrwać do tego momentu, ale fakt faktem jest to historyczna data graniczna dla silników spalinowych w nowych samochodach, także w Polsce.
Przedstawione dziś propozycje zmuszą także kraje członkowskie do zapewnienia odpowiedniej sieci ładowania aut elektrycznych. Liczba ładowarek będzie zależna od sprzedaży aut na prąd w danym kraju. Te będą musiały jednak stanąć niezależnie od wyników sprzedaż na głównych autostradach. Komisja Europejska będzie wymagać, aby punkty ładowania na autostradach znajdowały się co 60 km. Co 150 km kierowcy muszą mieć dostęp do stacji tankowania wodoru, który ma zmniejszyć emisję zwłaszcza w ciężarówkach.
The #EUGreenDeal is our growth model, powered by innovation, clean energy & circular economy
The Climate Law makes our climate targets legal obligations
Now Europe is the 1st continent to present a comprehensive architecture to meet our climate ambitions https://t.co/1dX4mYXueW
— Ursula von der Leyen (@vonderleyen) July 14, 2021
Czy to koniec motoryzacji?
Wbrew pozorom dziś nie ma żadnego historycznego momentu dla motoryzacji. To co dziś przyjęła Komisja Europejska to propozycje, które będą teraz negocjowane przez państwa członkowskie. Żeby te nowe przepisy zaczęły obowiązywać, muszą je zaakceptować wszystkie kraje wspólnoty. Już teraz wiadomo, że tak duże gospodarki jak Francja czy Niemcy nie chcą tak rygorystycznych norm dla motoryzacji. Branża alarmuje bowiem, że będzie to oznaczać setki, a zapewne i tysiące zwolnień.
Jednak gruby lobbingowe naciskają na brak ustępstw, bowiem producenci samochodów wielokrotnie okazali się niegodni zaufania w kwestii redukcji emisji. Co ciekawe, Greepeace twierdzi, że Komisja Europejska robi zbyt mało, aby przeciwdziałać zmianom klimatu. Klimatolodzy ostrzegają, że planeta ogrzewa się szybciej niż prognozowano i cele z Porozumienia Paryskiego już dawno powinny być zaostrzone.