Polscy kierowcy od przyszłego roku muszą być gotowi na zmiany w obowiązkowym wyposażeniu samochodu. Unia Europejska zatwierdziła wprowadzenie nowego elementu, bez którego auto nie wyjedzie na drogi. Będzie to elektroniczny system, który pozwoli na kontrolę kierowców.
Po co te zmiany?
Celem nowych przepisów jest zwiększenie bezpieczeństwa na unijnych drogach, poprzez zredukowanie do minimum ryzyka zaśnięcia za kierownicą. Z tego względu od połowy 2022 r. każdy nowy samochód będzie musiał mieć w standardzie detektory monitorujące skupienie kierującego. Jeżeli system wykryje, że kierowca jest senny lub zmęczony, włączy się alarm, który powinien postawić go na nogi. Na razie nie ma planów zmuszenia do montażu takich systemów w starszych samochodach.
KIEROWCO! KUP LETNIE OPONY I ODBIERZ BON NA 120 PLN
Takie wyposażenie nie jest niczym niespotkanym, zwłaszcza w droższych samochodach. Jednak w tych najtańszych za takie dodatki trzeba specjalnie dopłacić. Wygląda zatem na to, że nie będzie już przed tym ucieczki, bo choć Unia Europejska nakazuje dawać to w standardzie, to zapłacą za to klienci. Dzięki temu nawet najtańsza Dacia będzie kontrolować czy kierujący nie przysypia w trasie. Będzie to możliwe z analilzy precyzyjności manewrów oraz częstotliwości korygowania toru jazdy.
Czy to jest konieczne?
Wydaje się, że są to dosyć ważne zmiany dla kierowców, ponieważ jak przytacza dziennik.pl, zmęczenie jest przyczyną 10 proc. wypadków na autostradach. Z danych Polskiego Obserwatorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS wynika, że niewiele lepiej jest ekspresówkach. Tam co 12 wypadek miał przyczynę zbytniego zmęczenia kierującego. Analiza Komisji Europejskiej idzie jednak jeszcze dalej, bo według niej zmęczenie było przyczyną 20 proc. wypadków. Nic dziwnego, ponieważ monotonna jazda po drogach szybkiego ruchu potrafi być nużąca po dłuższym czasie.