Kilka miesięcy temu pisaliśmy o niezwykłym egzemplarzu wyjątkowego samochodu sportowego. Wtedy Mitsubishi Lancer Evo VI Tommi Makinen Edition z numerem 006 (250 egzemplarzy limitowanej edycji) poszedł za 100,1 tys. funtów (ok. 540 tys. zł). Wydawało się, że tego rekordu nie da się pobić, aż tu nagle na sprzedaż wystawiono dziewiczy egzemplarz 001! Ktoś zapłacił za to 21-letnie auto gruby szmal.

Unikat nad unikaty

Licytację przeprowadził renomowany dom aukcyjny Silverstone Auctions. Samochód powstał w 2000 r. na cześć czterech tytułów z rzędu rajdowego mistrza świata, jakie z Mitsubishi zdobył Tommi Makinen (1996-1999). Pierwszy w historii egzemplarz tej limitowanej do 250 sztuk edycji trafił na rynek brytyjski, gdzie stacjonował oficjalny tuner Mitsubishi, Ralliart. Pojazd posiadał kultowy lakier Passion Red z charakterystycznymi dla Tommi Makinen Edition zdobieniami.

Na wyposażeniu nie zabrakło 17-calowych, białych alufelg Enkei. Czteronapędowa, cywilna rajdówka miał także tytanową turbosprężarkę, tzw. szybki skręt, przeprojektowany zderzak oraz inną charakterystykę silnika i zawieszenia. Jedynym nieoryginalnym elementem jest wydech ze stali nierdzewnej, a oryginał był dostępne w zestawie). 280-konny silnik 2.0 turbo przeżył dwóch właścicieli, którzy przejechali 11 tys. mil (17 703 km). Patrząc na zdjęcia oferowanego modelu, jest to chyba najczystsze Evo VI Tommi Makinen Edition na Ziemi.

Ile zapłacono za 001?

Każdy kto 21 lat temu kupił nowe Mitsubishi Lancer Evo VI Tommi Makinen Edition dziś może liczyć na ogromny zysk z inwestycji. W 2000 r. auto było oferowane za niecałe 33 tys. funtów (ok. 178,1 tys. zł), ale korygując to przez pryzmat inflacji auto było warte dzisiejsze 50 tys. funtów (ok. 270 tys. zł). Ile zarobił sprzedawca za wyjątkowy egzemplarz 001? Cena względem oryginału prawie się potroiła, bowiem ktoś wyłożył 146 250 funtów co daje blisko 790 tys. zł! Nie zmienia to jednak faktu, że polskie pół bańki za te samochody będzie coraz bardziej normalne. Nam pozostaje napawać się pięknym widokiem tej maszyny, ponieważ większość z nas zapewne nigdy nie dostąpi zaszczytu posiadania tego cudeńka.