Choć Polska zadeklarowała gotowość do neutralności klimatycznej dopiero w 2050 r., to już teraz służby zaostrzają działania w celu wyeliminowania z dróg najbardziej trujących pojazdów. Z medialnych przecieków wynika, że rutyną podczas policyjnych kontroli nie będzie tylko sprawdzanie dokumentów i badanie alkomatem. Do gry wejdą też dymomierze, czyli zmora dla starych silników Diesla.
Wielkie sito służb
Wzmożone kontrole będzie przeprowadzać policja oraz Główny Inspektorat Transport Drogowego (GITD). Funkcjonariusze mają polować na kierowców, którzy w swoich autach wycięli filtr cząstek stałych (DPF). Ta modyfikacja jest niestety wciąż popularna wśród posiadaczy aut z silnikami Diesla. Jedni robili to z chęci zwiększenia osiągów, inni dla zaoszczędzenia kosztownej naprawy. Jednak szkody, jakie wywołuje to dla środowiska są znaczne, dlatego służby będą polować na takich trucicieli.
Nadmierna emisja spalin dotyczy głównie starszych pojazdów (także z jednostkami benzynowymi). Zaniedbane silniki często emitują bardzo szkodliwe związki, które trują nie tylko właścicieli, ale i innych. Sytuacja zazwyczaj pogarsza się wraz ze wzrostem segmentu auta, bowiem masa konstrukcji mocniej wpływa na obciążenie jednostki napędowej. Przykładowo pojazd z segmentu E z filtrem DPF może emitować 662 cząstki na cm3, a już bez niego 4 miliony!
Dymomierz sprawdzi DPF
Dlatego też coraz więcej patroli policyjnych oraz GITD będzie wyposażonych w dymomierze. Te urządzenia może nie są doskonałe, ale pozwalają wychwycić, z którymi pojazdami jest coś nie tak. Z samym dymomierzem można potwierdzić brak DPF-yu tylko w przypadku aut skonstruowanych pod normy Euro 5 i Euro 6. W przypadku starszych konstrukcji nie jest to już oczywiste. Choć obecne przepisy nie pozwalają na stwierdzenie braku filtra DPF na podstawie samego badania dymomierzem, to jednak już Instytut Transportu Samochodowego zaproponował zmianę przepisów.
Wszystko wskazuje też na to, iż dymomierze mogą stać się standardowym elementem badań technicznych na Stacji Kontroli Pojazdów. To wymaga jednak jeszcze dopracowania, ponieważ obecne procedury są nieco obciążające dla silników. W efekcie diagności boją się stosować to urządzenie. Wkrótce mogą jednak zostać wypracowane zupełnie nowe procedury, które wprowadzą do okresowych przeglądów badanie emisji spalin.
Źródło: moto.pl
Nie do wiary, jak koleś przerobił starego Diesla! Ten VW Jetta 1.9 TDI to koszmar Grety Thunberg