Zima w tym roku zdecydowanie nadrabia zaległości z poprzednich lat, dlatego dużo bardziej trzeba zwracać uwagę, jak w tym czasie dbać o samochód. Jeżeli pod maską twojego auta znajduje się Diesel lub benzyna, to możliwe, że masz fatalny nawyk popularny wśród Polaków. Wydaje się niegroźny, ale w praktyce może zakończyć się kosztownym remontem silnika.
Czy to w ogóle legalne?
Jeśli nie masz garażu, to zapewne ostatnio poranki spędzasz na skrobaniu szyb z lodu i zsypywaniu białego puchu z całego auta. W tym czasie wiele osób rozgrzewa samochód uruchamiając silnik na kilka minut. Wspomaga to odszranianie szyby oraz umożliwia komfortowe rozpoczęcie podróży w ciepełku. Problem polega na tym, że nie jest to ani legalne, ani nieszkodliwe dla jednostek napędowych.
KIEROWCO! ODBIERZ BON NA 120 PLN DO WYDANIA NA STACJACH BENZYNOWYCH
Rozgrzewania silnika na postoju może trwać co najwyżej minutę. W przeciwnym razie można dostać 100 złotych mandatu za zatruwanie powietrza i hałas. Wysoka emisja spalin i charakterystyczny klekot to znak rozpoznawczy, że ktoś uruchomił Diesel. Jednak umówmy się, policja nie patroluje wczesnym rankiem parkingów pod blokami, a na wezwanie nie zdąży dojechać. Troska o ekologię to również nie jest silnie zakorzeniona cecha Polaków.
Jakie problemy rodzi ten nawyk?
Jeżeli to was nie odstrasza, to może będzie to widmo dużych wydatków. Takie zimowe praktyki są bowiem mało przyjazne dla silnika. Pół biedy, jeśli robicie to sporadycznie. Jednak regularne rozgrzewanie silnika na postoju stanowi już źródło kosztownych problemów. Wszystko przez to, że jednostki napędowe zostały zaprojektowane tak, aby optymalnie rozgrzewać się pod obciążeniem, czyli podczas jazdy.
KIEROWCO! ODBIERZ BON NA 120 PLN DO WYDANIA NA STACJACH BENZYNOWYCH
Długotrwała praca zimnego silnika na biegu jałowym to skracanie żywotności alternatora. Bez obrotów i z włączonym nawiewem lub klimą „na full” ten podzespół dostaje mocno w kość. Uszkodzenie alternatora to nigdy nie jest przyjemna sprawa, ponieważ bez niego błyskawicznie pada akumulator. To zaś unieruchamia samochód, który zapewne właśnie wtedy będzie ci bardzo potrzebny.
Kosztowne pogorszenie smarowania
Jeśli zimna jednostka napędowa nie jest wkręcana na obroty to nie jest też w stanie właściwie spalić wzbogaconej dawki mieszanki paliwowej. Nadmiar diesla lub benzyny przedostaje się do układu wydechowego i co gorsza do oleju. Pogorszenie smarowania to szybka droga do zarżnięcia silnika, a przynajmniej pogorszenia jego wydajności.
KIEROWCO! ODBIERZ BON NA 120 PLN DO WYDANIA NA STACJACH BENZYNOWYCH
Oprócz tego, nieodpowiednia temperatura oleju przeszkadza w prawidłowej pracy napinacza łańcucha rozrządu. To sprawia, że jest on zbyt luźny, a to mocno go nadwyręża, jak i koła zębate, na których pracuje. Uwierz mi, nie chcesz wymieniać łańcucha rozrządu, zwłaszcza jeśli pod maską masz popularny niemiecki Diesel. W niektórych 3.0 TDI od Audi oraz 2-litrowych ropniakach BMW trzeba na to przygotować nawet 6000 zł!
Diesel z Niemiec niby lepszy?
Z pozoru może wydawać się, że rozgrzewania silnika na postoju to drobiazg. Jednak to nie przypadek, że panuje opinia o tym, że „diesle z Niemiec są lepsze”. Nic dziwnego, ponieważ tam polski nawyk nie jest tak powszechny. Choć nie jest to jedyna przyczyna, to warto zmieniać nasze niewłaściwe przywary i zacząć naprawdę dbać o samochody. W przeciwnym razie Diesel z Polski zawsze będzie kojarzył się z zajechanym ropniakiem.