We Wrocławiu omal nie doszło do potwornej tragedii. Niewiele brakowało, aby dziecko zginęło pod kołami SUV-a. Dyskusja jak rozgorzała na miejscu zdarzenia może być zaskakująca.
Do incydentu doszło w miniony wtorek, 16 czerwca. Prowadząca SUV-a jechała spokojnie przez osiedlowy parking przy akompaniamencie Stand By Me Bena E. Kinga. Nagle zza jednego z samochodów wybiegło dziecko, a za nim matka.
Pojazd szczęśliwie w porę wyhamował. Pani kierowca zdecydowała się opuścić szybę, aby wyrazić swoją dezaprobatę słowami „No nie, takie z rana rzeczy, masakra”. Jednak matka dziecka odpowiedziała jej, że „mogłaby jeździć wolniej”.
A mogło być miło
To mocno zaskoczyło panią z SUV-a, która zapewniła, że jeździ zgodnie z przepisami. Wtedy jednak dorzuciła tekst o trzymaniu „dziecka na smyczy jak się nie da go upilnować”. Jak wiadomo każda matka „uwielbia” jak inna kobieta mówi jej, jaką ma być matką.
Wymiana zdań jeszcze trochę się zaostrzyła, ale w końcu każdy udał się w swoją stronę. Ta sytuacja przypomina nie tylko to jak ważne jest pilnowanie dzieci na parkingach, ale i umięjętność odnajdywania się w kontaktach międzyludzkich. Z obu stron padło trochę zbędnych komentarzy.