Tesla nie od dziś napędza rozwój samochodów elektrycznych. Najnowsza innowacja Elona Muska jest tak świetna, że z pocałowaniem ręki przyjęliby ją inni producenci.
Gigant z Kalifornii jest prekursorem wielu rozwiązań nie tyle w dziedzinie elektromobilności, co systemów jazdy autonomicznej. Stopień zaawansowania oprogramowania Tesli sprawia, że amerykański producent uznawany jest dziś za lidera branży EV.
Co nowego wprowadza Tesla?
Kierowcy z programu tzw. wczesnego dostępu otrzymali komunikat o aktualizacji funkcjonalności „Traffic Light and Stop Sign Control”. Umożliwia ona automatyczne hamowanie na czerwonym świetle (lub przed poprzedzającym pojazdem) oraz autonomiczne ruszanie, gdy pojawi się zielone światło lub pojazd przed nami ruszy.
Początkowo ten system był bardzo konserwatywny. Oznacza to, że za każdym razem kierowca musiał manualnie potwierdzić, czy Tesla może ruszyć, gdy wykryje zielone światło. Teraz grupa „early access” dowiedziała się, że mogą już testować rozwiązanie bez ciągłego zatwierdzania. Co ważne, dotyczy to jedynie ruszania pasami do jazdy na wprost.
Miasta tego właśnie potrzebują
Gdyby wszystkie samochody (nie tylko elektryki, ale i benzyniaki czy diesle) przejeżdżające przez zakorkowane centra miast miał taki system, wówczas ruch być może odbywałby się płynniej. Często zbyt wolna reakcja na zmianę światła sprawia, że korki tylko się powiększają. Ruszanie spod świateł wygląda jakby strumień wody kapał kropla po kropelce, zamiast ruszać wtedy, gdy to tylko możliwe.
Warto wziąć pod uwagę także względy bezpieczeństwa. Owszem, każda elektronika może się kiedyś pomylić, dlatego cały czas kierowca może przejąć kontrolę. Jednak mogłoby to zapobiec wielu tragicznym sytuacjom. Chociażby takim jak niedawno w Łodzi, gdy pijany kierowca wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle, doprowadzając do śmierci nastolatki.