Komisja Europejska zaczyna dostrzegać, że cel 30 mln samochodów zeroemisyjnych do 2030 r. i ewentualny zakaz Diesla i benzyny może okazać się problematyczny. Mieszkańcy wspólnoty nie prędko zechcą kupować samochodów elektrycznych czy wodorowych. Urzędnicy wcale się jednak temu nie dziwią po tym jak sami spróbowali się wybrać w podróż po Europie takim pojazdem.
Od pojazdów na prąd klientów odstrasza dziś sporo rzeczy. Jednym z nich jest brak odpowiedniej infrastruktury do ich ładowania. Europejski Trybunał Obrachunkowy (ETO) przyjrzał się, w jaki sposób Komisja Europejska wspiera państwa członkowskie w rozbudowie tej sieci. Okazało się, że dostępność stacji ładowania rozkłada się bardzo nierównomiernie, a spore braki widać m.in. w Polsce.
To się nie uda?
To nie nastraja optymizmem w kontekście celu KE dotyczącego posiadania 1 mln punktów ładowania do 2025 r. Zdaniem audytorów ETO istnieje poważne ryzyko, że tego celu nie uda się zrealizować. Wymagałoby to instalowania 150 tys. nowy ładowarek co roku, czyli prawie 3000 tygodniowo. We wrześniu UE miała 250 tys. punktów ładowania, z czego większość w zachodniej Europie. Problem w tym, że po brexicie te statystyki mocno spadły, bowiem Wielka Brytania bardzo zdecydowanie stawia na elektryki.
W obliczu takiego tempa istnieją poważne obawy, co do tego, czy można wzorem brytyjskim wyznaczyć datę definitywnego zakazu sprzedaży nowych aut spalinowych. Na wyspach Diesla lub benzyniaka z salonu nie będzie można kupić od 2030 r. Kilka krajów członkowskich naciska na UE, aby także zadeklarowała podobny plan, gdy w połowie roku zostaną zaktualizowane cele klimatyczne. Jednak zważywszy na to jak niektórym krajom wspólnoty jest nie po drodze z elektromobilnością, wyznaczenie takiej daty wydaje się dziś trudnym zadaniem.
Problemy się piętrzą
Eksperci ETO wskazują na jeszcze jeden problem towarzyszący małej liczbie ładowarek. Choć udało im się przejechać elektrykiem ponad 2000 km między Niemcami, Francją i Włochami to irytujący potrafił być system płatności. O ile na tradycyjnej stacji paliw za Diesla czy benzynę płaci się zwyczajnie kartą lub gotówką, to w przypadku elektryka nie jest to takie proste. Niektóre ładowarki wymagają różnych abonamentów i skomplikowanych metod płatności. Z tego względu w przyszłości może powstać bardziej zharmonizowany system. Ciężko też o dostęp do informacji, gdzie przy stacjach ładowania są kolejki, a gdzie ich nie ma.