Niemiecki przemysł motoryzacyjny prosi rząd o uruchomienie dopłat na zakup nowych samochodów. Ku niezadowoleniu ekologów, także z silnikami spalinowymi. Zwłaszcza dofinansowanie dieslów rozpętało ostry spór u naszych zachodnich sąsiadów.
Producenci przekonują, że rozpędzenie koniunktury przyniesie duże korzyści całej gospodarce opierającej się w dużej mierze na przemyśle motoryzacyjnym. Oczekiwane są dopłaty do zakupu nowych samochodów oraz premie za złomowanie starych.
Dotacja dla najbogatszych
fot. Volkswagen
Bernd Osterloh, szef rady zakładowej VW: Wiemy, że w ten sposób domagamy się środków pochodzących z podatków. Wiemy jednak również, że pieniądze te da się mądrze zainwestować z korzyścią dla całego społeczeństwa i że będzie to opłacalne pod każdym względem ekonomicznym, ekologicznym oraz socjalnym.
Jednak wielu komentatorów krytykuje prośby koncernów o kolejny przydział z budżetu państwa. Dziennik „Volksstimme” wypomina, że przykładowo Volkswagen czerpie zyski z dofinansowania na zakup aut elektrycznych. – Bez tego by się nie sprzedawały – zauważano w komentarzu.
fot. Getty Images
Podważenie dotacji elektryków
Z kolei na łamach „Rhein-Neckar Zeitung” w wątpliwość poddaje się sens jakichkolwiek dotacji dla zakupu samochodów. Ograniczenie przemieszczania się udowodniło, że brak napiętnowanych samochodów diesla na ulicach nie wpłynął na poprawę powietrza w Stuttgarcie.
Rhein-Neckar Zeitung
„Rhein-Neckar Zeitung”: Korelacje wydają się być nieco bardziej skomplikowane niż przedstawiało to sobie w ostatnich latach wiele niemieckich sądów. Teraz producenci samochodów liczą na premie zakupowe. Raczej ich nie dostaną, gdyż objęto nimi pojazdy napędzane elektrycznością lub wodorem. Ma to tak długo sens, aż ugruntuje się świadomość, że prąd nie jest w żadnym razie rozwiązaniem ekologicznym.
Wkrótce ma odbyć się specjalny szczyt, na którym będą przedyskutowane postulaty przemysłu motoryzacyjnego. Jednak szanse na przychylenie się do prośby koncernów ocenia się na nikłe. Jeżeli program dofinansowania nie przejdzie w Niemczech, to raczej nie należy się go spodziewać nigdzie w Europie.
