Chcesz taniego Diesla z Niemiec? Nowe przepisy wybiją ci to z głowy! Oj, będzie drogo

Chcesz taniego Diesla z Niemiec? Nowe przepisy wybiją ci to z głowy! Oj, będzie drogo

Volkswagen-Passat-B5

Podaj dalej

Już wkrótce sprowadzanie starych samochodów zza granicy może stać się nieopłacalne. Polski rząd mocno rozważa doprowadzenie do takiego stanu rzeczy, choć wiąże się z tym pewne ryzyko. Wygląda jednak na to, że to ostatnie chwile na import taniego auta z Niemiec.

Śmietnik klasy premium

Od wielu lat mówi się, że Polska jest złomowiskiem dla niemieckich samochodów. Nasi zachodni sąsiedzi chętnie pozbywają się kilkunastoletnich aut, bowiem szybciej mogą pozwolić sobie na pojazdy z najnowszymi technologiami. Coraz bardziej istotna jest także emisja spalin, dlatego tak łatwo można kupić tam po taniości, np. starszego Volkswagena Passata w dieslu.

W Polsce wciąż ekologia nie jest żadnym poważnym czynnikiem przy zakupie auta. Typowy Kowalski patrzy przede wszystkim na stosunek ceny do wyposażenia. Za koszt nowego auta z segmentu A lub B, można sprowadzić starszy samochód klasy premium. Prestiż dla wielu osób jest lepszą przynętą, przez co pojazdów sprowadzanych jest 2 razy więcej niż nowych z salonu. Większość z nich przyjeżdża do nas z Niemiec, a blisko połowa jest z niechcianymi tam silnikami Diesla.

Najpierw akcyza, potem zakaz Diesla?

Używane 1.9 TDI będzie taniej kupić w Polsce?
Używane 1.9 TDI będzie taniej kupić w Polsce?

Zastopowanie importu aut zza granicy ma się odbyć za sprawą zwiększenia akcyzy. Taki pomysł pojawił się już zresztą w 2016 r., ale został schowany do szuflady, aby nie drażnić wyborców. W uproszczeniu chodzi o to, aby za 15-letniego Volkswagena Passata 1.9 TDI akcyza nie wynosiła kilkaset złotych, a kilka tysięcy! To miałoby odstraszyć od poszukiwań perełek, którymi Niemiec jeździł tylko do kościoła i płakał jak handlarz odjeżdżał z pojazdem na lawecie.

W założeniu miałoby to zwiększyć handel autami używanymi na rynku krajowym, ale przede wszystkim zmobilizować do zakupu nowych aut. Do tego coraz częściej motywuje dosyć łatwe finansowanie, bez wykładania dużej gotówki na start. Rządzącym marzy się, aby docelowo Polacy sięgali także auta nisko- lub zeroemisyjne, ale do tego zapewne potrzebne są hojne zachęty. Wszystko to, prędzej czy później ma dryfować w kierunku zakazu Diesla i benzyny, choć Polska jeszcze przez długi czas raczej nie będzie pionierem elektromobilności.

Ryzykowna gra?

Uderzenie w import samochodów teoretycznie pozbawia Polskę dodatkowych wpływów do budżetu z akcyzy. Jednak jak przekonuje ekonomista Marek Zuber w rozmowie z dziennik.pl, mogłyby to zrekompensować wpływy ze sprzedaży nowych samochodów. Wiążą się z nimi podatki CIT, VAT oraz akcyza na nowe pojazdy. – W okresie 3 lat budżet mógłby nawet na tym zyskać – mówi Zuber dla dziennik.pl.

Z drugiej strony ograniczenie możliwości sprowadzania tanich aut mogłoby być niepopularne dla wyborców partii rządzącej. Do buntu mogą zresztą podburzać sami handlarze, dla których import często stanowi ogromne źródło dochodów. Podwyższenie akcyzy mogłoby także utrudnić sprowadzanie wyjątkowych aut zabytkowych lub atrakcyjnych edycji limitowanych. Trzeba mieć świadomość, że mentalność Polaków nie zmieni się z dnia na dzień, dlatego ewentualna zmiana przepisów akcyzowych będzie odważna. Kiedy jednak tego nie zrobić, jak nie po wyborach?

Przeczytaj również

Redakcja WRC News

Redakcja WRC News