Dużo wolnego miejsca na parkingu, śnieg lub błoto pośniegowe to często pokusa, aby spróbować rekreacyjnego driftu. Jazda w poślizgu kontrolowanym nie jest jednak taka banalna, o czym przekonał się pewien bogacz. Lekcja driftu kosztowała go uszkodzenie bardzo drogiego samochodu.
Bogacz nie wiedział co to drift
Wielu młodym osobom wydaje się, że ślizganie się po pustym parkingu jest bezpieczne. To tylko pozory, bowiem w przypadku braku doświadczenia latarnie potrafią wyrastać spod ziemi. Nasz bogacz w Audi postanowił wykorzystać swój napęd quattro do zabawy na błocie pośniegowym. Chyba jednak tego nigdy nie ćwiczył w tym aucie, bo sprawy błyskawicznie wymknęły się spod jego kontroli.
Na powyższym filmie widać jak po jednym z uślizgów, kierowca musiał dać ostro po hamulcach. Zapewne na widok zbliżającej się latarni. Niestey na bardzo śliskiej nawierzchni auto popłynęło prosto w przeszkodę, której miało uniknąć. Nauczka musiała być bolesna i kosztowna. Naprawy tak wypasionych limuzyn to nie są tanie rzeczy.
KIEROWCO! ODBIERZ BON NA 120 PLN DO WYDANIA NA STACJACH BENZYNOWYCH
Nie da się wszystkiego kupić
To typowy przykład zbytniego zaufania do możliwości własnych oraz maszyny. Niestety, nawet najnowsze technologie nie są całkowicie idiotoodporne. Jeśli zawiedzie człowiek, to ryzyko wypadku zawsze istnieje. Systemy autonomiczne to na razie pieśń przyszłości, a do tego czasu warto wydać pieniądze na doszkalanie swoich umiejętności. Także driftu, aby chociaż wiedzieć, co się dzieje, gdy sprawy wymkną się spod złudnej kontroli.
KIEROWCO! ODBIERZ BON NA 120 PLN DO WYDANIA NA STACJACH BENZYNOWYCH