Kiedy myślimy o samochodach elektrycznych to przed oczami widzimy nowoczesne cacka, na które stać jeszcze niewielu.
Jednakże pierwszy powóz elektryczny powstał już w XIX wieku w Szkocji i został zbudowany przez Roberta Andersona. Oczywiście nie przypominał on w ogóle „elektryczniaków”, które znamy dziś ze swoich ulic. Niemniej jednak należy to wydarzenie odnotować i może nawet przyjąć jako zalążek ery pojazdów zasilanych energią elektryczną, które wcale nie są takie tanie.
Jednak to, czego nie można odmówić tym autom to to, że są nie tylko ekonomiczne, ale i ciche. Dodatkowym ich atutem jest pro-ekologiczność, co w dzisiejszych czasach jest na wagę złota, gdy nieustannie mierzymy się z zanieczyszczeniem środowiska, globalnym ociepleniem czy smogiem.
Zalet tego typu pojazdów jest zdecydowanie wiele, jednak badania rynku jasno wskazują, że są one droższe, ale mniej awaryjne niż ich spalinowi koledzy. Co więcej, elektryczne cacko na pewno nie jest jeszcze gotowe na długodystansowe trasy, a czas jego ładowania waha się od 7 do 13 godzin.
Niemniej jednak zauważalna od lat tendencja jest taka, że „elektryczniaki” stają się inwestycją przyszłości nie tylko tak znanych marek jak Tesla, Nissan, BMW czy Volkswagen, ale i bogatych, prywatnych inwestorów, którzy zapragnęli stanąć do automobilowego wyścigu.
James Dyson – początki firmy i droga do elektrycznego samochodu
Jedna z najbardziej znanych firm na świecie specjalizująca się w produkcji oraz rozwijaniu technologii cyklonowej w swoich odkurzaczach to Dyson. Od odkurzaczy właśnie rozpoczął przygodę jej założyciel James.
Sfrustrowany posiadaniem sprzętu, który ciągle traci moc ssania oraz prosi o wymianę worków postanowił zaprojektować pierwszy model odkurzacza, który w przyszłości miał zrewolucjonizować rynek AGD.
W 1983 roku, po wielu nieudanych próbach produkcji i sprzedaży w Europie, Dyson zaczyna dystrybucję na rynku azjatyckim pierwszego modelu – G-Force. Z biegiem czasu sprzęt zostaje również doceniony na kontynencie w tym w Polsce, gdzie marka Dyson od lat sukcesywnie podbija serca Polaków.
W 2017 roku firma Dyson zszokowała świat informacją, że ich inżynierowie pracują od dwóch lat nad stworzeniem samochodu elektrycznego oraz idealnej baterii dla tego sprzętu.
Nieudany eksperyment Dysona – Model N526
Sam Dyson przyznał, że pomysł narodził się w 2014 roku, kiedy nad rynkiem aut elektrycznych dominowała niepodzielnie Tesla. W przeciwieństwie do Tesli, Dyson postanowił zainwestować w swój projekt środki z prywatnej firmy bez wsparcia zewnętrznych inwestorów, jak to miało miejsce przy projekcie Muska.
Zgodnie z pierwotnym planem samochód miał być luksusowym crossoverem, dokładnie pięciometrowym z krótkim przodem oraz nietypowym prześwitem.
Pierwsza produkcja miała obejmować ilość 5000 samochodów, a ich cena wynosić 150 000 £ za sztukę. Oczywiście produkcja samochodów elektrycznych, kiedy posiadasz wystarczająco zasobów finansowych, może wydawać się fascynująca jak czytanie powieści przygodowych, granie w kasyno online czy jazda na rowerze. Należy jednak pamiętać, że kiedy nie jesteś pionierem branży i jesteś zdany tylko na siebie to musisz liczyć się z tzw. prawem dżungli.
Dlatego tak jak zaskakujące było ogłoszenie pracy nad projektem to nawet bardziej szokująca okazało się ogłoszenie w 2019 roku, że aby nie stanąć na skraju bankructwa firma musi zamknąć projekt N526.
Po czasie James przyznał, że ulepszanie kolejnych prototypów pochłaniało takie środki finansowe, że jako prywatny inwestor nie mógł im sprostać. Dodatkowo auto miało kosztować więcej niż Tesla X, a wcale nie proponowało lepszego rozwiązania technologicznego i tym samym nie mogło konkurować z pionierem branży.
Na pamiątkę projektu pozostał jeden jeżdżący prototyp auta Dyson. W wywiadzie dla brytyjskiego dziennika James sparafrazował Churchilla mówiąc: „Życie polega na podejmowaniu ryzyka i akceptowaniu porażek. Nie jest łatwe, kiedy nie ma pomiędzy nimi żadnych sukcesów.”
Eksperyment okazał się druzgocącą porażką kosztującą firmę Dyson ponad 500 miliardów funtów. Rzeczywistość pokazała, że pomimo posiadania ogromnych środków finansowych bardzo trudno jest sprostać w pojedynkę takiemu projektowi jak zbudowanie innowacyjnego auta elektrycznego, które prześcignie pionierów rynku.