Złodzieje samochodów znają wiele sposobów, aby w mgnieniu oka przywłaszczyć sobie cudzą własność. Najczęstszym i „najmodniejszym” ostatnio sposobem kradzieży aut jest tzw. metoda „na walizkę”. W tym przypadku bandyci wykorzystali właśnie taki patent, po czym w kilka minut „zawinęli” z podjazdu Mercedesa wartego około 1 milion złotych. Potem jak gdyby nigdy nic, zamknęli za sobą kulturalnie bramę i słuch po nich zaginął.
Na wstępie musimy postawić sobie pytanie, co to jest tzw. „metoda na walizkę” i jak w praktyce ona działa. Najprościej rzecz ujmując polega to na włamaniu się do pojazdu za pomocą specjalnego – elektrycznego czujnika.
Proces kradzieży jest relatywnie prosty i co najważniejsze dla złodziei – trwa bardzo krótko. Działa to w ten sposób, że jeden złodziej podchodzi jak najbliżej miejsca, w którym znajduje się kluczyk auta (drzwi frontowe domu, lub staje po prostu obok upatrzonej wcześniej osoby, mającej kluczyk w kieszeni).
Następnie za pomocą wzmacniacza antenowego urządzenie wyszukuje jego sygnał. W tym samym czasie drugi bandyta czeka już przy pojeździe ze specjalną walizką, która sygnał ten odbiera. W tym momencie do otwarcia samochodu wystarczy chwila.
I właśnie tak było w tym przypadku. Kradzież luksusowego Mercedesa trwała dosłownie kilka minut. „Kulturalni” złodzieje po wszystkim zamknęli nawet za sobą bramę, po czym przez nikogo nie niepokojeni odjechali z miejsca przestępstwa. Ależ to było proste.