Prowadzenie każdego pojazdu mechanicznego wymaga choć odrobiny umiejętności i oleju w głowie. Jednak czasem ludzie decydują się „iść na żywioł”, co przeważnie kończy się kiepsko. Ten motocyklista jest tego najlepszym przykładem.
Tyle stłuczek, ile aut na ulicy
Patrząc na to nagranie ciężko oprzeć się wrażeniu, że ten człowiek musi być niemożliwie uparty. Motocyklista najpierw doprowadził w nocy do dwóch stłuczek, wjeżdżając w zaparkowane wzdłuż drogi samochody.
Następnego dnia również nie odpuścił, i wybrał się na przejażdżkę swoim jednośladem. Tym razem omal się nie zabił, przecinając ulicę i taranując bramę wjazdową do kamienicy. Całe szczęście, że w tym momencie drogą nie jechał żaden samochód. Zobaczcie sami co tam się wydarzyło: