Każdy, kto choć odrobinę interesuje się motoryzacja, na pytanie: „jaki jest najlepszy program na świecie?”, bez wahania odpowie – Top Gear. I nie ma w tym żadnej przesady. Formuła Top Gear oraz legendarni prowadzący – Jeremy Clarkson, James May i Richard Hammond podbili serca milionów „petrol headów” na całym świecie. Teraz ten ostatni zdradził, jak dostał pracę w kultowym już show.
Nudne początki
Top Gear zadebiutował na antenie w 1977 roku i był po prostu zwyczajnym i niczym niewyróżniającym się programem telewizyjnym. Prowadzący testowali w nim samochody, koncentrując się głównie na parametrach podanych przez producentów na papierze. Niestety takie dane jak pojemności bagażnika, ilość drzwi czy zużycie paliwa nie przyciągnęły przed ekrany telewizorów zbyt wielu odbiorców. Szefostwo stacji BBC2 musiało reagować na zmieniające się trendy, dlatego zdecydowało się kompletnie zmienić formułę programu. Aby jednak tak się stało, „odświeżenia” wymagał również skład prowadzących. Do ekipy w 1988 roku dołączył więc pewien dziennikarz z magazynu Performance Car – Jeremy Clarskon. Od tej pory, świat motoryzacyjnego dziennikarstwa telewizyjnego zmienił się na zawsze.
Top Gear który znamy i kochamy
Przez następne dwie dekady program miał wiele wzlotów i upadków. Jego rozrywkowy charakter w połączeniu z kąśliwymi poradami konsumenckimi Clarksona dawały doskonałe wyniki oglądalności, które w szczytowym okresie popularności sięgały nawet 6 milionów widzów. Do programu dołączyli felietonista miesięcznika Car – James May, oraz prezenter radiowy – Richard Hammond.
To właśnie w tym składzie Top Gear podbił serca dziesiątek milionów fanów motoryzacji na całym świecie. Panowie między innymi wysadzili budynek pod którym znajdowała się Toyota Hilux, aby sprawdzić czy jest faktycznie „niezniszczalna” (auto po odgruzowaniu odpaliło), uczyli pewną starszą panią kręcić bączki w Hondzie S2000, grali w piłkę nożną Toyotami Aygo a nawet udali się na wycieczkę do Afryki aby… odnaleźć źródło Nilu.
Porsche 911 to kompletny szrot
Teraz o swoich początkach w największym show motoryzacyjnym na świecie opowiedział Richard Hammond. Popularny „Chomik” w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej miał za zadanie zaprezentować… Skodę Superb. Przesłuchanie nie poszło jednak po myśli prezentera i był on przekonany, że jest bez szans na angaż w programie. Kilka miesięcy później zadzwonił do niego nie kto inny jak Jeremy Clarkson, który powiedział, że zostanie przyjęty, ale tylko dlatego, że przyjechał na casting „completely crap” czyli „totalnym szrotem” – bo tak legendarny prowadzący nazwał jego Porsche 911 SC z 1982 roku.