Od kilku dni jest takie miejsce w Polsce, gdzie padają rekordy przekroczenia prędkości. I chociaż media w całym kraju informowały odpowiednio wcześniej o planowanej akcji odcinkowego pomiaru prędkości, to tylko po zaledwie jednym dniu mandaty powędrują do ponad 1300 kierowców.
Odcinkowy pomiar prędkości staje się ostatnio w Polsce coraz bardziej popularny. W przeciwieństwie do fotoradaru, nie mierzy prędkości w kontrolowanym punkcie, ale sprawdza średnią prędkość na wyznaczonym odcinku drogi.
Kierowcy zostali uprzedzeni, ale mimo tego posypały się mandaty
Dokładnie 20 stycznia taki właśnie system uruchomiono m.in. na dwóch odcinkach autostrady A1, na których obowiązuje ograniczenie do 70 km/h. Łącznie pomiarem objęto blisko 57 km trasy. Co ciekawe, kierowcy byli o całym przedsięwzięciu wcześniej uprzedzeni. Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad określiła to wydarzenie jako „bezprecedensowe”. Nigdzie dotąd na budowie drogi (A1 powstaje na miejscu dotychczasowej „jedynki”) takie systemy nie były instalowane.
Chodzi dokładnie o odcinkowy pomiar prędkości na odcinku od Tuszyna do Piotrkowa Trybunalskiego o długości 16 kilometrów. Drugi od Kamieńska aż do początku obwodnicy Częstochowy ma niemal 41 km długości.
– W ciągu pierwszej doby od uruchomienia urządzenia do odcinkowego pomiaru średniej prędkości pojazdów na budowanej autostradzie A1 od Tuszyna do Piotrkowa Trybunalskiego zarejestrowano ponad 1300 naruszeń – poinformowało biuro prasowe Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego w rozmowie z portalem dziennik.pl.
Wprowadzony odcinkowy pomiar prędkości będzie obowiązywał do chwili oddania do użytkowania gotowych fragmentów autostrady A1. To planowane jest z kolei na jesień 2021 roku.
źródło: dziennik.pl