Jeśli po przeczytaniu tytułu zaczęliście się zastanawiać, czy BMW kiedykolwiek stworzyło model oznaczony literką „M” w Dieslu, to spieszymy z odpowiedzią. A ta brzmi – nie. Ale taki samochód istnieje i jest po prostu fan-ta-sty-czny!
Za ten nietuzinkowy projekt odpowiedzialny jest były mechanik BMW – Gary Martins z Johannesburga w RPA. Aktualnie mężczyzna prowadzi własną firmę, która zajmuje się profesjonalnym przerabianiem samochodów. A co może być najlepszą wizytówką takiej działalności? Tak, zgadliście – odpicowany na tip-top samochód właściciela.
KIEROWCO! KUP LETNIE OPONY I ODBIERZ BON NA 120 PLN
Martins wziął więc bazowe, niczym niewyróżniające się BMW 220d i wsadził mu pod maskę 3,0-litrowy silnik z potrójnym turbodoładowaniem od BMW X5 M50d. Potem wszystko jeszcze podkręcił, wsadził „nitro” i uzyskał moc 583 KM i 1000 Nm momentu obrotowego.
Żeby można było to zatrzymać, auto dostało układ hamulcowy z BMW M5. No ale takie auto musi nie tylko jeździć, ale też wyglądać jak należy. W tym celu Gary zdecydował się na zamontowanie dedykowanego dla serii „M” body-kitu. Efekt możecie zobaczyć na poniższym nagraniu – bomba na kółkach.