Dziś Opel sprzedaje bardzo mało samochodów, chociaż w latach 90. był najbardziej znanym i utytułowanym producentem aut na starym kontynencie.
Jednym z najbardziej cenionych modeli producenta z Rüsselsheim am Main była Omega – reprezentant wyższej klasy średniej, który wszedł na rynek w 1986 roku. Sedan, a później kombi, przetrwały na rynku siedem lat, podczas których przeszły do historii jako wygodne, bezpieczne, niezawodne ale jednocześnie… bardzo korodujące samochody. Klientom najwyraźniej to nie przeszkadzało, ponieważ Opel sprzedawał 100 000 sztuk tego modelu rocznie, co wydaje się wręcz niewiarygodne, patrząc na aktualne wyniki sprzedaży marki.
Wracając jednak do tematu korozji, to ostała się jedna sztuka Omegi, na której nie ma nawet grama rdzy, chociaż auto zostało ma już 34 lata. Pewien mieszkaniec Monachium kupił Omegę w wersji 2.0i GLS w 1987, ale niestety dwa lata później zmarł mężczyzna. Samochód odziedziczyła jego nieco młodsza żona, która zachowała go do dziś. Kobieta ma teraz 101 lat i uznała, że nie będzie już potrzebować pojazdu, postanowiła więc go sprzedać.
Ten wyjątkowy model ma przejechane zaledwie 28 552 km. A ponieważ przez cały czas był garażowany, wygląda tak, jak wygląda – jak nowy. Nie ma na nim ani śladu korozji, a nienaganny stan potwierdzają regularne przeglądy serwisowe i zawsze prawidłowo wypełniony przegląd techniczny. Wszystkie widocznie części nadal wyglądają idealnie.
Trzeba otwarcie przyznać, że jest to swoisty unikat na skalę światową. Zastanawiacie się zapewne jaka jest cena tego samochodu? Otóż sędziwa dama zażyczyła sobie za ten egzemplarz 6850 euro. Jak na Omegę A nie jest to tanio. Trzeba mieć jednak na uwadze, że aktualnie to samochód kolekcjonerski. Na dodatek w stanie nowego auta z pełną historią serwisową i jeszcze praktycznie po pierwszym właścicielu. Nic, tylko brać.