Posłowie Jarosław Sachajko i Paweł Szramek złożyli interpelacje w kwestii tego, iż prawie powinien znaleźć się zapis dotyczący „stanu pod wpływem środka odurzającego” i „stanu po użyciu środka odurzającego”. Ministerstwo Zdrowia odpowiedziało.
Jako że lecznicza marihuana w Polsce jest legalna, dwóch posłów chciało ustalić limit THC, do którego można by prowadzić samochód. Podobne rozwiązania są stosowane w wielu krajach i uznano, że w Polsce powinno być podobnie.
W Interpelacji czytamy m.in.: ”W Polsce od wielu miesięcy obowiązuje ustawa o wykorzystywaniu konopi medycznych w leczeniu. Susz konopi medycznych można legalnie kupić w aptece, legalnie można uprawiać konopie siewne, legalne jest również spożywane kwiatów konopi siewnych, które poza CBD zawierają niewielkie ilości THC. THC jest substancją halucynogenną, lecz działanie to w obecności CBD jest całkowicie zniesione. Niestety przez brak jakichkolwiek regulacji prawnych (tak jak jest to np. w przypadku alkoholu) nie jest istotne, ile nanogramów metabolitów THC na 1 ml krwi ma we krwi zatrzymany kierowca – czy 200 (ilość występująca krótko po zażyciu) czy 5 – po kilku lub kilkunastu godzinach. I tak można stracić prawo jazdy”.
Marihuana warta fortunę znaleziona w dostawczaku. Kupiłbyś za nią Lamborghini i willę
Ministerstwo Zdrowia w odpowiedzi na interpelację stwierdziło, że nie są planowane prace legislacyjne nad wprowadzeniem ustawowych limitów. W uzasadnieniu napisano, iż skład i sposób oddziaływania substancji odurzających zmienia się, w związku z czym nie jest możliwe naukowe wyznaczenie limitów.