Tor wyścigowy w Lublinie przestał istnieć, kilka lat temu. Nagrania jakie trafiły do sieci ujawniły gdzie, kierowcy obecnie szlifują jazdę na ręcznym. W związku z tym, że kilku oprócz asfaltu zwinęło jeszcze okoliczne latarnie i znaki, administracja obiektu zdecydowała się opublikować nagranie.
Tor Lublin od stycznia 2015 roku przestał być miejscem spotkań fanów motoryzacji. Trzy lata wcześniej Polski Związek Motorowy sprzedał prawo do wieczystego użytkowania tego terenu, firmie developerskiej Interbud. Po kilku miesiącach teren trafił do kolejnego właściciela, a w rezultacie dziś po torze nie ma śladu. Na budowę kolejnego się nie zanosi.
Monitoring ma niezłą kolekcję nagrań
Kto nigdy nie chciał upalać auta na śniegu, niech pierwszy rzuci kamieniem. Oglądając nagranie mamy wrażenie, że kierowcy nie do końca są Januszami, skoro na teren nielegalnych manewrów wybrali rozległy parking Areny Lublin. To lepszy wybór niż ulice i ronda w centrum miasta.
Fakt, że cały teren jest objęty monitoringiem, dowodzi tego, że nie ważne są koszty gdy idzie o doskonalenie techniki jazdy. O tym, że z tą techniką jest słabo przekonało się kilku kierowców.
Arena Lublin pozdrawia, a kierowcy trzęsą portkami
W dzisiejszym poście w social media, Arena Lublin opublikowała film z poczynań fanów jazdy w poślizgu. W załączeniu do wybranych najlepszych kadrów, zarejestrowanych czasami nawet o 2 w nocy, przesłała pozdrowienia dla wszystkich bohaterów publikacji i nie tylko.
Najlepsi z nich, mogą się spodziewać kontaktu ze strony „odpowiednich służb”. Pytanie czy ci, którym udało się porwać widownię poprawnymi ewolucjami, otrzymają jakieś dyplomy? Nabyć skilla bez miejsca do treningów, to jest w końcu jakiś wyczyn.
O tym, że takie umiejętności potrafią zimą czasami uratować życie, nie trzeba pisać. Warto zastanowić się czy tor to tylko zło i hałas, skoro wiele obiektów w Polsce prowadzi bezpieczne profesjonalne szkolenia dla kierowców. Tego nie gwarantuje zaś 30 godzinne szkolenie na prawo jazdy.