W amerykańskich i japońskich mediach aż huczy. Dwa miliony samochodów będzie musiało zniknąć z rynku a kilka milionów może trafić do serwisów. To wszystko przez jeden ważny i wadliwy szczegół.
Jak donoszą media, wszystkie samochody wyposażone w pasy bezpieczeństwa firmy Takata na bank wylądują w serwisie. Japoński producent Takata próbować zakamuflować fakt, że pasy mogą być zawodne. W związku z tym posłużył się sfabrykowanymi testami jakości.
Gazeta „Nikkei” donosi, że spółka ogółem przekazała firmom motoryzacyjnym 9 mln pasów bezpieczeństwa z nieprecyzyjnymi wynikami testów. Robi się gruba afera, bo według wyliczeń, z rynku będzie musiało zniknąć aż 2 miliony samochodów.
Pasy niebezpieczeństwa
Najnowsze ustalenia wskazują na to, że wyniki testów jakości były przekombinowane z premedytacją.
Potwierdzają to informacje przekazane przez spółkę Joyson Safety Systems (JSS). Amerykańskie przedsiębiorstwo z Michigan, które przejęło masę upadłościową po firmie Takata, nadal analizuje sprawę wadliwych pasów bezpieczeństwa.
Wkrótce rozpocznie się kampania naprawcza samochodów, do których trafiły wadliwe pasy bezpieczeństwa, wyprodukowane przez japońską firmę.
Sprawdź gdzie trafił felerny produkt
Zacznijmy od tego, że w pasy bezpieczeństwa od firmy Takata, są wyposażone samochody odpowiadające za 40 procent całej japońskiej produkcji pojazdów. Produkt firmy Takata posiada 30 procent wszystkich samochodów na świecie. Do tego grona zalicza się pojazdy marki Honda, General Motors i Ferrari. Skala napraw będzie gigantyczna.
Jak przyznał w rozmowie z Agencją Reutera przedstawiciel japońskiego ministerstwa transportu, który pragnie pozostać anonimowy, sprawa jest w toku i na razie trudno nawet powiedzieć ilu pasów bezpieczeństwa dotyczy. To nie pierwsza wtopa firmy ale miejmy nadzieję, że ostatnia.