Policja w Łodzi zatrzymała agresywnego 36-letniego kierowcę BMW, który urządzał pijackie pokazy driftowania samochodem.
Tuż przed północą funkcjonariusze policji otrzymali informację o tym, że ktoś szaleje samochodem w okolicach ulic Świętej Teresy i Traktorowej i tym samym zakłóca ciszę nocną.
Kierowca BMW dał pokaz własnej głupoty
Po przybyciu na miejsce policjanci zauważyli pojazd, którego kierowca wykonywał szereg niebezpiecznych manewrów. W związku z tym, podjęli próbę zatrzymania gagatka. Jak należało się spodziewać, kierownik driftowozu nie zamierzał reagować na sygnały i znaki świetlne. Jak przystało na bohatera zaczął uciekać.
Samochód uderzył w drzewo
Na skrzyżowaniu ulic Liściastej i Żabieniec kierowca stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w drzewo. Niestety to nie osłabiło jego entuzjazmu i kontynuował próbę ucieczki. 36-latek wykazywał dużą agresję wobec policjantów, szarpał się i wyrywał.
Jak się okazało w samochodzie, który uderzył w drzewo, znajdował się 12-letni syn kierowcy BMW i jeszcze inny mężczyzna. Na szczęście, żaden z nich nie odniósł obrażeń po zderzeniu.
Nowy rok i kolejny pijany kierowca
Mężczyzna prowadził samochód pomimo braku prawa jazdy i pod wpływem alkoholu, ponadto samochód nie miał obowiązkowego ubezpieczenia. Pijanemu kierowcy BMW, grozi do pięciu lat więzienia.
Jedno jest pewne, ta lekcja driftu stała się lekcją życia dla syna kierowcy tego samochodu.