Tesla Model S Plaid to drugi, po Porsche Taycan Turbo S, najdroższy elektryczny samochód. Dlatego, za kwotę 570 tys. złotych, firma której dyrektorem jest Elon Musk, powinna oferować produkt, który jest dopracowany w każdym szczególe. Jak się okazuje, Tesla przez 9 lat, nie opanowała sztuki kontroli jakości.
Lider z segmentu EV powinien się wstydzić
Tesla Model S trafiła na drogi w 2012 roku, więc od tego czasu minęło już sporo lat. Niestety firma nadal nie opanowała kontroli jakości. Przekonali się o tym pracownicy Chicago Auto Pros, którzy mieli okazję wykończyć w swoim studio, fabrycznie nowy Model S Plaid. Wystarczył jeden rzut oka, by dojrzeć szereg niedoskonałości.
Nagranie z prac nad modelem, udostępnione na kanale YouTube, zaczęło się od wykrycia ubytku w poszyciu drzwi kierowcy. Jak przypuszcza pracownik, mógł on powstać ze źle wykończonego rogu deski rozdzielczej.
Następne co zobaczysz, to okropne szczeliny w wewnętrznych panelach, po wewnętrznej stronie słupków C, drobne rysy i zawijasy na masce, widoczną pomarańczową skórkę na przednim zderzaku i szczelinę pod reflektorem pasażera.
To nie koniec atrakcji. Kamera rejestruje liczne zadrapania na dachu nowej Tesli, pomarańczową skórkę na błotnikach oraz zamglone i porysowane tylne światła. Liczne rysy miał również aerodynamiczny dyfuzor, ponadto na jednym z nadkoli już pojawił się odprysk lakieru.
Elon Musk w tej kwestii, ma wiele do zrobienia
Tesla oferując model, którego cena startuje od 500 tys. złotych, powinna wykryć takie usterki. Jako lider segmentu EV, który szczyci się swoją wydajnością, zakresem, technologią i danymi dotyczącymi sprzedaży, oferuje jakość, która pozostawia wiele do życzenia. W związku z tym, już czas najwyższy by popracować nad tą kwestią.
Fakt, że właściciel tego egzemplarza zlecił Chicago Auto Pros, naprawienie problemów estetycznych jest w pełni zrozumiały. Finalnie prace nad detalami Tesli, oprócz napraw, objęły nałożenie kosztownej powłoki ceramicznej, folii z PPF i przyciemnianie szyb.