Mieszkańcy Łodzi przecierali oczy ze zdumienia. To co zobaczyli z okien swoich samochodów, autobusów i tramwajów, to pierwszy przypadek kiedy kierowca ciężarówki, postanowił spełnić marzenie wielu Polaków. Zaistniał dzięki temu w lokalnych mediach, pytanie tylko czy było warto?
Niecodzienne zjawisko zarejestrowano we wtorek po południu, na ulicy Dąbrowskiego. Wracający z pracy mieszkańcy, trafili na nowy środek transportu, poruszający się po torowisku dla tramwajów. Wyglądało na to, że chłop skutecznie zrealizował hasło „tiry na tory”.
Kierowca ciężarówki wpadł, bo pomylił drogę
Jak udało się ustalić policji, 38-latek znalazł się na torowisku, bo pomylił drogę. Rejon w którym się poruszał przeszedł niedawno remont. Od tego czasu nawet Google Maps jeszcze nie zdążyło zaktualizować swoich danych.
Pan Paweł, bo tak nazywają mężczyznę mieszkańcy za sprawą identyfikatora widocznego za szybą ciężarówki, gdyby nie osiadł na mieliźnie, mógłby zaskoczyć jeszcze bardziej.
Tymczasem wydało się, że to alkohol we krwi kierowcy przyczynił się do dezorientacji w terenie. Wynik 2,3 promila to już górna półka, która kwalifikuje delikwenta do utraty pracy i prawa jazdy.
Reasumując wszyscy już wiemy, że tiry na torach się nie sprawdzą. To za drogi gips i technicznie nie do ogarnięcia nawet na trzeźwo.