Toto Wolff, który dowodzi ekipie Mercedesa w Formule 1, przyznał w rozmowie z Jake’iem Humphreyem, że nie dopuści do kolejnych bratobójczych pojedynków w ekipie. Czy charakter Valtteriego Bottasa pozwoli jednak na to?
Obecnie Fin przez wielu uważany jest za kierowcę numer 2 w niemieckim zespole. Gdy w przeszłości Toto Wolff nazwał Fina „skrzydłowym” ten nie krył rozczarowania takim stwierdzeniem.
Do historii przejdzie również zachowanie Bottasa, który w zeszłym roku pomógł w kwalifikacjach do GP Rosji Maxowi Verstappenowi, by ruszyć z lepszego, trzeciego pola startowego. W parku olimpijskim w Soczi nieparzyste pola startowe są bardziej nagumowane, a do pierwszego zakrętu prowadzi długo prosta, co oznacza, że trzecie pole nieoczekiwanie jest najlepsze do startu.
W przeszłości kibice mogli śledzić również zawzięte pojedynki między Lewisem Hamiltonem i Nico Rosbergiem. Niemiec jako jedyny w ostatnich latach był w stanie wyprowadzić z równowagi Brytyjczyka. Hamilton, gdy popełniał błędy pozwolił Rosbergowi na wywalczenie tytułu mistrza świata.
– Nie jestem pewien, czy można wyciągnąć to, co najlepsze z obu kierowców. Wzbudza to negatywne emocje. Nadal musisz grać zespołowo. Jeśli sala obrad jest pełna negatywnych emocji, bo obaj kierowcy są wrogo nastawieni, to przełoży się to na wszystkich. Nigdy więcej nie pozwolę na coś takiego – mówił Wolff.
– W przeszłości nie mogłem tego zmienić, ponieważ kierowcy byli zatrudnieni zanim dołączyłem. Nikt nie pomyślał jaka jest dynamika między nimi. Jaką mają przeszłość? Musimy myśleć, jak będą współpracować. Akceptujemy irytację i ból, gdy przeciwstawimy się jednemu z nich, ale staramy się zachować pozytywne emocje – dodał.
Wolff zrezygnowałby z Hamiltona?
Austriak przyznał, że kolejne irytujące wydarzenia miedzy Nico Rosbergiem i Lewisem Hamiltonem, doprowadziły, że był blisko zrezygnowania z usług swoich kierowców. Wolff był jednak nowicjuszem w roli szefa zespołu i nie chciał wprowadzać radykalnych kroków.
– Było mi trudno, ponieważ pojawiłem się w F1 jako nowicjusz, a Nico i Lewis już byli w tym sporcie. Udało nam się jednak stworzyć środowisko, w którym musieli szanować zespół. Czasem trzeba było użyć żelaznej pięści, by zrozumieli, że nie mogą zawieść Mercedesa.
– W 2014 roku czułem, że zachowują się egoistycznie. Powiedziałem, im że następnym razem, gdy będziesz walczył z zespołowym kolega, pomyśl o Mercedesie. To zmienia sposób, w jaki się zachowujesz. Nie zamierzasz wypchnąć kolegi w ścianę. Zawsze powtarzałem, że jeśli regularnie będą popełniać błędy nie będę się bał, by ktoś z nich przegapił wyścig – dodał.