– Myśleliśmy, że takie rzeczy dzieją się tylko na filmach – mówił Ari Vatanen, którego historię chcemy Wam dzisiaj przybliżyć.
Wszystko zaczęło się od grupy B
Światowa Federacja Sportów Samochodowych (FISA) chcąc uatrakcyjnić rywalizację na trasach rajdowych mistrzostw świata zdecydowała się na wprowadzenie nowej kategorii. Grupa B, bo o niej mowa, gromadziła rajdówki z krwi i kości, które swoimi konstrukcjami, a zwłaszcza mocą zapierały dech w piersiach.
Producenci prześcigali się w coraz mocniejszych silnikach i lepszych konstrukcjach, ale rozwój technologiczny nie był jeszcze na tyle zaawansowany, by pojazdy były bezpieczne. W historii doszło do wielu fatalnych w skutkach wypadków, a szalę przeważyło wydarzenie z Rajdu Korsyki 1986. Henri Toivonen, który prowadził w rajdzie wypadł z trasy na osiemnastym odcinku specjalnym. Auto uderzyło w drzewo i stanęło w płomieniach. Kierowca, jak i jego pilot: Sergio Cresto zginęli na miejscu. FISA postanowiła wówczas zrezygnować z pojazdów grupy B na rajdowych trasach.
Co zrobić z autami?
Producenci zostali ze swoimi maszynami i każdy szukał szans na dalsze korzystanie z nich. Peugeot postanowił zmodyfikować modelu 205 T16, by ten mógł rywalizować w Rajdzie Dakar. Za kierownicą zasiadł Ari Vatanen, który już w debiucie wygrał pustynny klasyk.
25 milionów okupu
Rok później francuski producent pojawił się z nową konstrukcją: 405 T16. Świeży pojazd, podobnie jak załoga spisywał się świetnie. Fin był liderem rajdu, gdy nadszedł pechowy dla niego etap z Bamako.
Wczesnym rankiem w stolicy Mali szef zespołu Peugeota został poinformowany, że auto lidera zostało skradzione. „Nowi właściciele” stwierdzili, że zwrócą pojazd po zapłaceniu okupu w wysokości 25 milionów franków francuskich. Do transakcji jednak nie doszło, gdy auto znaleziono w szczerym polu, ale było już za późno. Vatanen nie zdążył na start próby i został wykluczony z rywalizacji. Pech jednego jest szczęściem drugiego i z końcowego triumfu cieszył się wówczas drugi z kierowców Peugeota: Juha Kankkunen.