Nasuwa nam się jedno, proste pytanie – po co robić coś takiego w środku dnia w centrum miasta? Rozumiemy że facio w BMW lubi latać bokiem i ogólnie podoba mu się drift. Ale są chyba pewne granice?
Zobacz na GeekBlog.pl: Na orbicie powstanie innowacyjny hotel dla 400 osób. Robi wrażenie!
Nie chcę tutaj zabrzmieć jak stary dziad, który niczego nie rozumie. Sam miałem BMW, sam się nim bawiłem, sam chciałem zobaczyć co to jest ten cały drift. I nie powiem – to cieszy. Szczególnie jak jesteś młodym knypkiem, zdałeś prawko i wreszcie możesz sobie pośmigać autem. Ale robiłem to w nocy, na bocznych drogach albo na pustych parkingach.
OK – wiadomo, że to też nie jest zbyt legalne, ale kto z nas się tak nie bawił? Chodzi o to, że tutaj ewidentnie facet przekroczył pewną granicę. Bo bawić się w środku dnia, w centrum miasta, przy wzmożonym ruchu? Nie był sam na tej drodze. Tym bardziej, że jak widzimy, umiejętności były tu raczej w fazie doszkalania.
To, że urwał koło, to jest chyba najmniejszy wymiar kary. Wszystko mogło zakończyć się o wiele gorzej. Przy niefortunnym zbiegu okoliczności mógł uderzyć w inne auto, przy złej kontrze mógł wylecieć w drugą stronę na chodnik. A co, gdyby tam ktoś szedł? Chyba podjęcie takiego ryzyka nie było zbyt mądre.