Wydaje się, że Volkswagen ledwo się otrząsnął (o ile w ogóle) z afery Dieselgate. Kto tym razem majstrował przy swoich silnikach typu Diesel? O oszustwo oskarżone jest Renault – nadchodzi więc kolejna odsłona wielkiego sporu.
Dieselgate ciągnie się za nami od 2015 roku. Wtedy to w Volkswagenie wykryto stosowanie oprogramowania, które manipuluje wynikami z pomiarów emisji spalin. Po ujawnieniu afery, we Francji postanowiono zbadać rodzime silniki Diesel. Śledztwo ruszyło 12 stycznia 2017 roku. Teraz mamy jego efekty.
O celowe obniżanie wskaźników, czyli krótko mówiąc oszustwo, oskarżone zostało Renault. Do takich wniosków doszła prowadząca badania Generalna Dyrekcja do spraw Konkurencji, Konsumpcji i Kontroli Oszustw. Co teraz? Czy to kolejna odsłona i odrodzenie Dieselgate?
Oczywiście Renault się broni. Dyrektor do spraw badań marki powiedział, że nigdy takowe urządzenia manipulujące nie były instalowane. No cóż, teraz firma musi zapłacić 20 milionów euro kaucji, z czego już teraz 18 pójdzie idzie na przyszłe grzywny i odszkodowania. Renault zostało również zobowiązane do zapłaty gwarancji bankowej w gotówce w wysokości 60 milionów euro na zrekompensowanie szkód – pisze „Interia”.