Diesel i benzyna stały się kozłami ofiarnymi rzekomej walki z rzekomym zanieczyszczeniem środowiska. Unia Europejska działa w tym temacie bardzo prężnie, zmuszając producentów do reakcji. Kolejny znany producent właśnie zrezygnował z silników spalinowych.
Niestety – to nie jest pierwszy producent, który rezygnuje całkowicie ze sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi. Opel po prostu wpisał się w aktualnie panujący trend i oświadczył, że od 2028 roku produkował będzie wyłącznie auta elektryczne. Chociaż słowo trend może tu źle zabrzmiało, bo rezygnacja z silników typu diesel, czy benzyniaków, nie do końca jest wyborem producentów. To bardziej ugięcie się pod przymusem.
Już od 2024 roku wszystkie modele Opla mają być minimum hybrydowe. Powoli spełnia się zatem najczarniejszy scenariusz. Po wejściu w życie kolejnych norm emisji spalin eksperci podkreślali, że to doprowadzi do zagłady silnika spalinowego. Przynajmniej w Europie. Już aktualnie panujące normy Euro 6 są jakby to powiedzieć… bardzo trudne. Już teraz trzeba się napocić, aby skonstruować auto w taki sposób, aby tych norm nie zachwiało, nie naruszyło.
Co teraz? Co z normalną motoryzacją?
Natomiast już szykowane normy Euro 7… wydają się nierealne do zrealizowania. Krótko mówiąc, mogą one doprowadzić do zagłady silników spalinowych. Budowa auta z takim silnikiem będzie już albo niemożliwa, albo będzie na tyle trudna, że będzie to po prostu nieopłacalna. Już teraz najzwyklejszy nowy samochód w najuboższej wersji kosztuje 50 tysięcy złotych. Za 3-4 lata to może być 80, albo 100 tysięcy. I nagle po wprowadzeniu Euro 7 producent – o ile w ogóle wyprodukuje to auto – da wam go – taki za przeproszeniem ochłap o mocy 65 koni, o wielkości puszki tuńczyka – do kupienia za 120 tysięcy? Nonsens. Nagle kupno elektrycznego Fiata 500 za 100 tysięcy wyda wam się okazją, prawda? Właśnie o to im chodzi…
Nie istnieje zbyt wiele wyjść z tej sytuacji. To znaczy nie ma wyjść, które ocalą silniki spalinowe. Chyba, że nagle linia się zmieni i politycy zmienią zdanie. To też oczywiście jest bardzo możliwe, bo to przecież politycy. Ale czy szanse na zmianę tej linii są duże? Raczej nie. Silniki spalinowe są zarzynane na naszych oczach, w biały dzień. Nie ma tu możliwości reakcji, przeciwstawienia się. Możemy się złościć na producentów, ale to nie jest ich wina. Oni po prostu nie mają już możliwości, aby tworzyć normalną motoryzację.