Zielony ład, który zatwierdziła niedawno Unia Europejska, to dla naszego kraju fatalna informacja. Diesel, czy benzyna znikną i będziemy zmuszeni do wyboru aut elektrycznych. Ale to w tym wszystkim jest chyba najmniejszym problemem.
Generalnie rzecz biorąc problemem jest polityka energetyczna naszego kraju. Kiedy inne kraje ewidentnie rozwijały się pod kątem odnawialnych źródeł, my nadal skupialiśmy się na kopalniach, węglu itd. Diesel i benzyna znikną z naszego świata. Ale wierzcie albo nie, przez naszą politykę akurat kwestia samochodów to jest chyba najmniejszy problem.
Praktycznie nie mamy tych odnawialnych źródeł energii. Na tle europejskim jesteśmy pod tym względem na szarym końcu, dlatego teraz dostaniemy „po tyłkach” najbardziej. Bo nagle większość naszych aut nie będzie się do niczego nadawała. Po prostu nie będziemy mogli nimi jeździć. A jeśli będzie to teoretycznie legalne, to paliwo będzie pewnie kosztowało ponad 8, albo 10 zł za litr.
Podobnie w górę pójdzie pewnie cena energii jeśli chodzi o budownictwo, ciepłownictwo itd. Jak pisał jeden z ekspertów w tekście „Interii” przez lata mieliśmy głęboko gdzieś to, jak buduje się domy. Czy są one energooszczędne itd. No to teraz za to oberwiemy i to bardzo mocno. Dlaczego inni nie zareagowali na zielony ład tak, jak my? Bo w wielu krajach przygotowywano się do tego od dawna…
Zgłaszamy nieprzygotowanie…
Jak mówiłem na początku – w wielu krajach kopalnie dawno zostały pozamykane, a skupiono się na odnawialnych źródłach energii. Ja nie twierdzę, że to dobrze, albo nie dobrze. Ale twierdzę, że oni przygotowali się na aktualny stan rzeczy. Zareagowali wcześniej, za czym poszły jakieś decyzje polityczne. Więc wiele krajów jest już w połowie, albo nawet dalej, drogi do „zeroemisyjności”. My tej drogi nawet nie rozpoczęliśmy.
Piszę tutaj bardzo ogólnikowo. Ale w skrócie zielony ład będzie oznaczał dla nas kilka prostych spraw – wszystko będzie drożej. Rachunki będą droższe, opał będzie droższy, paliwo będzie droższe… a potem dostaniesz wybór – kupujesz auto elektryczne, gdzie aktualnie za najgorsze i najsłabsze trzeba dać pewnie koło 90 tysięcy – albo przesiadasz się na autobus…