OK – może większość z was uzna tę tezę za kontrowersyjną. Jak to starsi ludzie są jak Diesel? Możemy sobie zaklinać rzeczywistość tak, jak tylko chcemy, ale taka jest brutalna prawda. Chociaż nie wsadzamy wszystkich do jednego worka.
Nagonka na Diesel w ostatnich latach to prawdziwy kosmos… No bo przecież nowe auta z takimi silnikami są „czyste”. Nie zmienia to jednak faktu, że starsze Diesle, w tym te jeszcze z poprzedniego wieku, naprawdę są śmierdzielami. Kopcą, dymią, śmierdzą, trują. A te zaniedbane to już w ogóle – szkoda gadać.
Takie samochody nie powinny poruszać się po drogach. Ale nie mówimy o wszystkich Dieslach. Trzeba to rozgraniczyć. Kto ma zadecydować, czy samochód się nadaje? A no np. diagnosta. Ale nie taki diagnosta, który podbije pieczątkę kiedy nie widzi auta, a sam Golfik stoi od 5 lat pod garażem i od czasu do czasu służy do transportu ziemniaków, czy tam sadzonek.
Niestety, ale wielu starszych kierowców też nie powinno już poruszać się po drogach. Nie mówimy tego złośliwie, ale przejrzyjcie sobie sieć. A to jazda pod prąd ekspresówką, a to autostradą, a to wymuszenia, wyjazd na drogę pod inne auto. To prowadzi niestety do wypadków, albo do bardzo groźnych sytuacji.
Jak rozwiązać problem?
Problem jest chyba taki, że wszyscy ci ludzie mają bezterminowe prawo jazdy. A więc teoretycznie nikt ich nie skontroluje. Nikt nie sprawdzi wzroku itp. Nikt nie jest w stanie zweryfikować, czy taka osoba wciąż może bezpiecznie prowadzić samochód. Może przydałyby się na to odpowiednie przepisy.
Nie mówimy oczywiście od razu, żeby odbierać komuś prawo jazdy… tak jak nie mówimy, że wszystkie Diesle są złe. Ale może w obu przypadkach przydałoby się jakieś konkretne, rzetelne badanie, które by stwierdziło, czy to jest bezpieczne. Co wy na to? Kończąc powtórzę jeszcze raz – nie wsadzamy wszystkich do jednego wora. 70-latek może być świetnym kierowcą, a Diesel z 95 roku może być czysty jak łza. Ale czy to zdarza się tak często?