Nie takiego początku sezonu DTM życzyli sobie polscy kibice. Robert Kubica w obu wyścigach na Spa-Francorchamps zajął odległe 14. miejsce. Oznacza to, że Polak nie zdobył ani jednego punktu. Skąd te problemy?
Podczas pierwszego wyścigu istniała jakaś szansa na punkty, natomiast zaprzepaszczono ją podczas pit stopu. Ostatecznie Kubica ukończył ściganie na 14. miejscu. Wyprzedził tylko Sheldona van der Linde, który mechaników odwiedzał aż 3 razy – o 2 więcej od pozostałych.
Podczas drugiego wyścigu Polak również zajął 14. miejsce. Po samym starcie Kubicę wyprzedzili rywale i zajmował on przedostatnie miejsce, za Jonathanem Aberdeinem, który się obrócił na pierwszym okrążeniu. Później Aberdein odrobił, natomiast za Polaka spadł Newey, który otrzymał karę drive thru. Ostatecznie Newey wyścigu nie ukończył, ale za Kubicą pojawił się jeszcze Ferdinand Habsburg, który zaliczył 2 pit stopy.
Jakie Polak miał tłumaczenie tych słabszych wyników? Kubica stwierdził, że na razie jest konkurencyjny wyłącznie w deszczu. Kierowca BMW zauważył, że gdyby nie niefortunny pitstop, w sobotę była szansa na punkty. W niedzielę w samochodzie Polaka brakowało przyczepności, przez co musiał dbać o opony bardziej, niż powinien. To wiązało się z brakiem optymalnego tempa.
Pierwszy wyścig sezonu padł łupem Nico Mullera, drugi Rene Rasta. Zawodnicy w Audi przez cały weekend prezentowali wyraźnie lepsze tempo od tych w BMW. Kolejny weekend DTM zaplanowano na dni 14-16 sierpnia. Tym razem zawodnicy będą walczyć na Lausitzringu.