Potężny wypadek – tak się kończy jazda po pijaku. Ile jeszcze ludzi musi zginąć, żeby przepisy się zmieniły? [WIDEO]

Potężny wypadek – tak się kończy jazda po pijaku. Ile jeszcze ludzi musi zginąć, żeby przepisy się zmieniły? [WIDEO]

wypadek

Podaj dalej

Ludzie giną w wypadkach każdego dnia. Niemal codziennie czyta się o pijanych kierowcach, którzy powodują śmierć niewinnych osób. Ten wypadek to tylko jeden, bardzo przykry przykład. Można było go uniknąć?

Czy jest prosta i oczywista recepta na to, aby taki wypadek w przyszłości nie miał miejsca? Teoretycznie nie ma. No bo przecież ktoś, kto wypije sobie 0,5 litra na głowę, albo 5 piw, nie myśli już tak samo. Nagle nie widzi nic złego w jeździe po pijaku, przecież to tylko kawałek do domu. Więc wsiada i jedzie. I to jest oczywiście realny, bardzo poważny problem.

wypadek pijany kierowca

Ten kierowca miał w organizmie promil alkoholu. Jechał z kobietą – ona też miała to gdzieś. Nie zwróciła mu uwagi, nie zatrzymała go przed jazdą – może powinna odpowiadać w takim samym stopniu? Jasne, pewnie sobie myślała, że jakoś to będzie. Że się uda, bezpiecznie dojadą do celu i już. Co to tam, jeden promil.

No ale się nie udało. Samochód wjechał na skrzyżowanie, uderzył w prawidłowo poruszające się auto. Tam oprócz kierowcy znajdowały się jego dzieci – 13-letni syn oraz dwie córki, 17 i 7-latka. Stan tej starszej od razu oceniano jako bardzo ciężki. Niestety, dziewczyna po operacjach zmarła, nie udało się jej uratować. I jak teraz wytłumaczyć to ojcu? Co mu powiedzieć – że to był tylko kawałek do domu, że myśleli, że się uda?

Wypadek – pijany kierowca odebrał ojcu dziecko

Najgorsze jest to, że obie osoby tuż po wypadku jakby miały to wszystko gdzieś. Najpierw wyszła dziewczyna, potem mężczyzna. Chodzili dookoła auta, kręcili się. Nawet nie wpadło im do głowy aby podejść do auta w które uderzyli – co innego było dla nich ważne. Jeśli wierzyć doniesieniom, to mężczyzna usłyszał m.in. zarzut zabójstwa. Dodajmy, że jechał bez prawa jazdy.

Teoretycznie nie da się uniknąć takich sytuacji. Ale pewnie da się zminimalizować ryzyko. Pierwszy przykład z brzegu to większe kary. Takie, żeby kierowcy w ogóle bali się pomyśleć o jeździe pod wpływem. Potężna kara finansowa, rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych, to pierwszy lepszy pomysł. Bezwzględne więzienie, minimum na kilka lat. W przypadku wypadku w którymś ktoś ucierpi – pokrycie kosztów leczenia. Jeśli ktoś zginie, kilkadziesiąt lat za kratami. Nie może być żadnej, nawet najmniejszej taryfy ulgowej – siadasz za kierownicę pod wpływem, jesteś potencjalnym zabójcą.

Jest tez jeszcze jeden pomysł, jedno rozwiązanie – fabrycznie wbudowane alkomaty. Powiedzmy z tolerancją do 0,2 promila, tak jak jest w prawie. Wsiadasz do auta, naciskasz guziczek, dmuchasz. Jeśli jesteś trzeźwy, samochód odpali, jeśli przekroczysz 0,2 promila, nie uruchomisz silnika. Oczywiście, pewnie dałoby się to jakoś rozbroić w polskich warsztatach, mógłby dmuchnąć trzeźwy pasażer itd. Nie powiedziałem, że da się tym sposobem całkowicie wyeliminować zjawisko pijanych kierowców. Ale jak mówiłem – pewnie mogłoby to ograniczyć ryzyko.

Przeczytaj również

Redakcja WRC News

Redakcja WRC News