Sceny niczym z amerykańskiego filmu akcji rozegrały się Wadowicach oraz Inwałdzie. Najpierw policyjny pościg za samochodem, później pościg pieszy i strzelanina. Niestety, tak naprawdę najgorsze wyszło później.
Dlaczego w ogóle doszło do całej sytuacji? Policjant pełniący służbę zauważył podczas patrolu osoby podejrzane o popełnienie przestępstwa. Po kontakcie z dyżurnym na miejsce wezwano dodatkowe służby, w tym tzw. „tajniaków”. Samochód nie zatrzymał się do kontroli, wtedy rozpoczął się pościg.
Funkcjonariusze gonili podejrzanych, w końcu udało im się staranować auto, a to wylądowało w rowie. Wtedy momentalnie kobieta i dwóch mężczyzn zaczęli uciekać. Jeden z policjantów postanowił oddać strzały ostrzegawcze, wtedy podejrzani się zatrzymali.
Policyjne procedury mówią, że kiedy policjant oddaje strzał, musi być przebadany alkomatem. Badanie wykazało obecność alkoholu w organizmie. Teraz wobec funkcjonariusza prowadzone jest postępowanie dyscyplinarne i administracyjne. W komunikacie przekazano, że ten policjant nie prowadził samochodu.