Od soboty 13 marca województwo pomorskie dosięgnie lockdown. Jednocześnie zamknięte pozostanie też warmińsko-mazurskie. Zastanówmy się co musiałoby się stać, aby ograniczenia związane z koronawirusem zniknęły.
Od przyszłej soboty lockdown obowiązywał będzie w dwóch województwach – są to pomorskie oraz warmińsko-mazurskie. Oznacza to m.in. zamknięcie hoteli, czy też wybranych sklepów w galeriach handlowych. Oczywiście nie będą funkcjonowały też teatry, czy kina. Podsumowując, dojdzie do ogólnie rozumianego zamknięcia sportu i kultury.
Nie ma sensu chyba dyskutować już na temat słuszności wprowadzanych obostrzeń, czy też jakiejkolwiek logiki przy zamknięciu konkretnych branży. Każdy ma na ten temat swoje zdanie i większość ludzi widzi, że jest to zupełnie bez sensu. Kiedy cała Polska dawno powinna być w zielonej, czy żółtej strefie, oni wprowadzali lockdown i wszystko pozamykali. Ale OK – zostawmy to, bo rząd sam się nie trzyma tego, co obiecuje.
Aktualnie podobno rośnie liczba zarażonych. Takie jest przesłanie rządu, więc możemy się spodziewać jednego – zamykania wszystkiego, co się da. Już teraz zamknięte są dwa województwa – pomorskie oraz warmińsko-mazurskie. Minister zdrowia natomiast już postraszył, że „powyżej średniej” są też mazowieckie, lubuskie, kujawsko-pomorskie oraz podkarpackie.
Pomorskie i warmińsko-mazurskie zamknięte. Co dalej?
Oznacza to ni mniej, ni więcej tyle, że i tam wkrótce pewnie doczekamy się lockdownu. Patrząc w przeszłość i analizując dynamikę wprowadzania kolejnych obostrzeń, nie należy się spodziewać niczego dobrego. Czarny scenariusz jest pewnie taki, że za miesiąc lockdownem objęte będzie już pół kraju, a kto wie, za dwa miesiące może i cały. Niepokojące jest to, że nie jesteśmy w odwrocie. Liczby rosną, a to oznacza, że obostrzeń będzie przybywać.
Co musi się stać, aby te obostrzenia się skończyły? Temat wygląda co najmniej beznadziejnie, bo mamy wrażenie, że w ciągu roku nic się za bardzo nie zmieniło. Wciąż nosimy maseczki, jesteśmy zamknięci, wciąż przybywa zarażonych. Czy Święta Wielkanocne już będą normalne? I majówka? Czy normalnie będziemy mogli podróżować samochodem po całym kraju?
Biorąc pod uwagę to, co działo się przy Świętach Bożego Narodzenia, to raczej nie należy się tego spodziewać. Pewnie będą komunikaty o tym, żeby dla „bezpieczeństwa” pozostać w domach i „tym razem, wyjątkowo” nie odwiedzać swojej rodziny. Kto wie, może i tym razem będą jakieś limity w domach, a na majówkę – wzorem sylwestra – wprowadzi się mały lockdown narodowy z zakazem przemieszczania?
Wszystkim nam się wydaje, że nadejdzie maj, czerwiec i będzie OK. Ale policzcie sobie ile miesięcy minęło od zamknięcia restauracji i teraz sobie pomyślcie, że w tej materii nie zmieniło się NIC. No oczywiście poza tymi, którzy w akcie desperacji postanowili już otworzyć swoje biznesy pod presją ze strony policji i sanepidu. Kiedy wszystko wróci do normy, chociaż takiej częściowej? Wydaje się, że nie będzie to wcześniej, niż w maju. A może dopiero na wakacje? A może za rok…