Czy rząd chce, aby opłata paliwowa wzrosła? Z jednej strony nigdy nie chcemy, aby podatki rosły. Diesel i benzyna już są wystarczająco drogie. Ale z drugiej strony gdzieś z tyłu głowy zapaliła się nam lampka.
Wiceminister infrastruktury zapowiedział, że opłata paliwowa pozostanie na tym samym poziomie. Jeśli chodzi o benzynę, to w cenie na stacji paliw jest tej opłaty 17 groszy, zaś w przypadku paliwa typu Diesel, 34 grosze – w cenie 1 litra paliwa. Na co idą te pieniądze? Głównie na Krajowy Fundusz Drogowy oraz w mniejszym stopniu na Kolejowy.
Wiceminister stwierdził, że nie obniży tego podatku, bo to oznaczałoby zaprzestanie, czy też zastopowanie inwestycji infrastrukturalnych. Te 17, czy też 34 grosze idą po prostu na budowę obwodnic, dróg szybkiego ruchu itd. Więc może przeciwnie, należałoby tę stawkę podnieść…
Żeby nie było – nie jestem zwolennikiem podnoszenia podatków. Nie jestem w ogóle zwolennikiem istnienia wielu podatków, opłat i innych tego typu kwestii. Jak każdy. Natomiast akurat przy tej opłacie mam mieszane uczucia. Być może jestem bardzo naiwny, natomiast opłata paliwowa może być traktowana po części jako inwestycja. W lepsze drogi, w wygodniejszą i krótszą podróż.
Paliwo i tak jest drogie, bo zabijają go inne podatki. Ale akurat ten – jakkolwiek by to nie zabrzmiało – jest chyba w miarę OK. Czy stałoby się coś wielkiego, gdyby podnieść go jeszcze o 10 groszy? No chyba nie. Czy realnie przełożyłoby się to na stan polskich dróg? Tego należałoby oczekiwać. Jeśli tak rzeczywiście miałoby to działać i realne efekty byłyby widoczne, to dlaczego nie?