Od kilku miesięcy toczy się rozmowa na temat kontrowersyjnego rozszerzenia praw pieszym na drogach. Niedawno pełny raport na temat bezpieczeństwa ja jezdniach opublikowała policja. Nie budzi on optymizmu.
W 2019 roku liczba wszystkich wypadków drogowych zmniejszyła się o ponad 4%, natomiast niestety śmiertelność wzrosła o nieco ponad 1,5%. Warto zaznaczyć, że zmalała liczba rannych – w porównaniu do ubiegłego roku o 5%.
Głównymi winnymi w wypadkach na drogach (wszystkich, bez podziału) są oczywiście kierowcy samochodów. Z ich winy doszło do 87% wypadków. Piesi bynajmniej nie są jednak święci. Oni spowodowali w ubiegłym roku ponad 1800 wypadków, co stanowi 6,2% ogółu. W tych zdarzeniach śmierć poniosły 372 osoby, co stanowi 12,8% ogółu.
Z analizy jednoznacznie wynika, że owszem – piesi powodują stosunkowo niewiele wypadków na polskich drogach, natomiast ich konsekwencje są o wiele częściej tragiczne. Potrzebujecie dokładnego przykładu? W ubiegłym roku w wypadkach zawinionych przez kierowców, którzy np. nie ustąpili pierwszeństwa na przejściach, przy skręcaniu w drogę poprzeczną, po wyprzedzaniu w okolicy przejścia itd. zginęło 235 osób. Jak już wspominaliśmy – z winy pieszych było ich 372.
Nawet bez przepisów rozszerzających prawa pieszych, wielu z nich chyba uważa, że są nieśmiertelni. Większość wypadków z udziałem pieszych wynikało z tego, że wchodzili oni na jezdnię bezpośrednio pod nadjeżdżający samochód – to ponad 50% przypadków. Co więc jest głównym powodem śmierci pieszych na drogach? Z raportu jednoznacznie wynika, że nie błędy kierowców, tylko bezmyślność właśnie pieszych!
Oczywiście rządowi eksperci twierdzą zupełnie inaczej. Pojawiały się nawet głosy, że wypadki z winy pieszych, z ich niespodziewanego wejścia na drogę pod koła, to jakiś totalny margines. Jak widzimy – nie do końca…