Nowe, piękne, świeżutkie, pachnące samochody. Tymczasem, oni zrzucili je w 30-metrową przepaść. Jak to w ogóle możliwe, dlaczego do tego doszło i czy dało się tego uniknąć? Już tłumaczymy…
Volvo przekazało straży pożarnej samochody. Dokładniej 10 nowych samochodów prosto z fabryki. Strażacy następnie ustawili sobie sprzęt i zrzucali te auta w 30 metrową przepaść. Dla szwedzkiego producenta nie jest to pierwszyzna – jak wspomina „Interia”, już w latach 70. i 80. ubiegłego wieku Volvo robiło tak reklamy.
Upadek z 30 metrów pozwala zasymulować potężne uderzenie – np. w drzewo, ścianę, a nawet zderzenie czołowe, czy wjechanie w nieruchomą ciężarówkę. Volvo przekazało straży samochody, które już wcześniej zostały w jakiś sposób uszkodzone. Można zatem powiedzieć, że te auta i tak wylądowałyby na złomie.
Dlaczego testowanie na nowych autach jest takie ważne? Dlatego, że 30, czy 20 lat temu samochody budowało się inaczej. Nie miały tylu systemów elektronicznych, wszystko było inne. Dlatego takie testy, treningi na nowych autach i powstałe na ich bazie raporty, są niezwykle istotne.