Na pierwszy rzut oka ciężko jest wytłumaczyć, co się tutaj wydarzyło. Możemy sobie nawet pomyśleć, że to chyba najgorszy motocyklista w naszym kraju. Na szczęście kierowca był czujny i uratował mu życie.
Na pozór nic się tutaj nie dzieje. Normalnie jedziemy, aż nagle widzimy, jak motocyklista zjeżdża w zatoczkę. W pewnym momencie wszyscy obserwatorzy osłupieli. Mężczyzna zatrzymał się jakby w miejscu, podniosło tylne koło skutera, a sam zainteresowany odbił się od maszyny i wylądował na drodze, na pasie ruchu.
Może w tym momencie tylko dziękować, że kierowca samochodu miał tak znakomity refleks. – Kierujący skuterem pomylił hamulce, nacisnął przedni hamulec i wpadł na mój pas. Na szczęście refleks mam odpowiedni – tłumaczył kierowca samochodu.
Oczywiście do uderzenia doszło. Natomiast lepsze to uderzenie, niż gdyby motocyklista został przez samochód po prostu przejechany. – Pan ze skutera trafił do szpitala, miał lekkie wstrząśnienie mózgu a służby mundurowe mówiły, że mój refleks uratował człowiekowi życie. Oczywiście wina Pana ze skutera – podsumował kierowca.
Po pierwsze, należy tutaj oczywiście pochwalić kierowcę samochodu. Motocyklistę należałoby zganić za ten ruch, ale jednocześnie, też musimy go pochwalić. Przynajmniej za to, że miał kask. Gdyby właśnie nie ta ochrona głowy, to nawet refleks kierowcy by tutaj nie pomógł, po kontakcie głowy ze zderzakiem.