Czy motocykliści to najwięksi „szkodnicy” polskich dróg? Bez wątpienia kierowcy często mają o nich właśnie takie zdanie. Zdanie, co warto podkreślić, wyrobione na podstawie dosyć twardych doświadczeń.
Ileż mówi się o tym, że motocykliści są nadzwyczaj narażeni na wypadki. Ich nie broni żadna konstrukcja, stal itd. Z drugiej strony kierowcy podkreślają, że ci na jednośladach cechują się nadzwyczajną bezmyślnością i te wypadki prowokują sami. I w sumie jest w tym sporo prawdy. Wystarczy w słoneczny weekend wyjechać na drogi i od razu mamy rzeszę tzw. „dawców organów”, którzy nie potrafią się zachować i na każdej prostej muszą sprawdzać możliwości swoich maszyn.
Policja przypomina o tym, że motocyklista powinien mieć odpowiednią kurtkę, spodnie, buty, rękawice i kask. Ale przede wszystkim powinien zabrać na przejażdżkę mózg! Bo nawet najlepsze buty, spodnie itd. nie uchronią przez brakiem odpowiedzialności i jazdą z prędkością dwa razy przekraczającą tą dozwoloną.
Oczywiście i jedna i druga grupa uczestników ruchu drogowego musi pamiętać o swoich obowiązkach. Przypomina się słynne „patrz w lusterka, motocykle są wszędzie”. W całej tej drogowej współpracy potrzeba przede wszystkim wyobraźni i wzajemnego szacunku. To na pewno rozwiąże większość problemów.